Victoria Donnato
Mały maneż - Delicious Stable
Byłam w stajni, postanowiłam wziąść dziś Victorię na trening pokazowy. Wyczyściłam ją na szybko, założyłam jej prezenterkę i doczepiłam uwiąz.
- Rusiek, potrzymasz mi na chwilkę Victorię? Nie przyniosłam na maneż palcata i piłki, którą miałam się później pobawić z Vicą.
- Jasne, leć.
- Ok, dzia.
Pobiegłam do siodlarni po palcat i średniej wielkości piłkę. Ułożyłam wszystko na maneżu, tylko piłkę na razie z boku. Pobiegłam do Victorii.
- Dzięki jeszcze raz Rus.
- Nie ma sprawy.
Weszłyśmy na maneż, wprowadziłam na duże kółko Victorie. Klacz szła jak ślimak, niczym się nie interesowała. Patrzyła na coś innego w ogóle ignorowała mnie.
- Victoria... - Powiedziałam.
Klacz dalej zero zainteresowania, nawet nie zareagowała jak powiedziałam jej imię. Zaczynała się nudzić więc postanowiłam poćwiczyć zatrzymania na komendę. Nie udawało się więc pomagałam sobie batem. Po kilku próbach wystarczył sam głos. Następnie próbowałam ukłonów, klacz ukłon miała opanowany dla niej to pestka. Kiedy uznałam że Vicka jest gotowa powiedziałam słowo ,,KŁUS''. Niestety klacz nie zareagowała więc powiedziałam jeszcze raz, za drugim razem też się nie udało, więc pomogłam sobie batem. Tym razem wyszło.
- Dawaj Vicka.
Klacz spojrzała na mnie i przyśpieszyła kłusa, tym razem pięknie się prezentowała. Kończyny pod sam nos.
Jeszcze kilka razy poćwiczyliśmy, przejścia stęp - kłus, kłus - stęp na jedną i drugą stronę. Widząc że klacz już bardziej jest zaciekawiona, dałam komendę do kłusa. Klacz zakłusowała. Po okrążeniu jednego kółka kłusem powiedziałam:
- Prrrr...... Stęp.
Dokładnie posłuchała mnie, zmieniłam kierunek i znowu dałam komendę do kłusa. Klacz wszystko poprawnie na razie wykonywała, i znowu powiedziałam:
- Prrrr...... Stój.
- Tak dobry konik, super.
Podeszłam do klaczy dałam jej kostkę cukru, poklepałam klacz po szyi i wykonałam zwrot na zadzie, a potem zwrot na przodzie.
- Okej to ,,GALOP''.
Na początku się zawahała, ale po kilku krokach ruszyła galopem. Klacz galopowała rytmicznie i płynnie. Kilka kółek tak sobie galopowała.
- Kłus.
Klacz rytmicznie przeszła do kłusa, zmieniliśmy kierunek i na drugą stronę dałam sygnał do galopu. Galopując klacz prezentowała się doskonale. Przeszła do stępa podeszła do mnie i szukała mi po kieszeniach. Dałam jej kostkę cukru i odpięłam uwiąz. Wzięłam tylko palcat i w środku przypatrywałam się klaczy. Popędziłam ją do galopu, klacz zaczęła brykać i po prostu tak ostro galopowała że omal by się nie przewróciła jak zakręcała. Popędzałam ją jeszcze by się wygalopowała. Gdy klacz przeszła do kłusa puściłam bat i ustałam nieruchomo. Vicka podeszła do mnie i pyszczkiem zaczęła się wtulać we mnie. Postanowiłam na dziś zakończyć ale jeszcze na koniec pobawić się piłką którą przyniosłam.
Pobawiłam się jeszcze z klaczą piłką 25 minut. Potem odprowadziłam ją na pastwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz