piątek, 27 września 2013

Son of Asgard | og | fiord

















=Galeria=

=Informacje podstawowe=
Imię: Son of Asgard
Ojciec: Asgardian | fiord., n-virt. | 
Matka: Selene  | fiord., n-virt. | 
Płeć: ogier
Rasa: fiording
Maść: Bułana [ gulblakk ]
Data urodzenia: 12 maja 2008r. 
Wzrost: 145 cm

=Predyspozycje=
-skoki kl. L - P
-ujeżdżenie kl. P
-cross very easy, easy
-pokazy
-wystawy
-hodowla

=Opis=

Charakter: Asgard to koń o miłym I spokojnym charakterze, choć bywa, że wstępuje w niego sam diabeł. Wtedy jest niemal nie do zniesienia. Rozsadza boks, szaleje na padoku, podgryza… Generalnie nie mamy z nim wielu problemów, wie czego od niego wymagamy i dostosowuje się. Kiedy podchodzą do niego dzieci nikt nie wmówi mi, że nie jest to najsympatyczniejszy koń na świecie. Natomiast gdy ma do czynienia z kimś kogo nie lubi odciąga go trzech stajennych i ledwo dają sobie z nim radę. Potrafi się mocno zdenerwować, jeśli coś mu się nie podoba daje nam małe sygnały, które z czasem wzrastają na sile, aż przychodzi moment stawania dęba i gryzienia opiekuna. Jeśli zajmuje się nim osoba, która zdobyła jego zaufanie (o to nie jest łatwo), Asgard pójdzie za nią w ogień. Kiedy ma jakieś opory przed zrobieniem czegoś należy podejść do niego z pozytywnym nastawieniem i smakołykami, wtedy zrobi wszystko. Uwielbia pieszczoty, sam nadstawia się do głaskania i popycha nas nosem gdy czegoś chce. Uwielbia przeszukiwać gościom kieszenie w poszukiwaniu cukierków.
W stajni: Nie przeszkadza mu siedzenie w boksie, ale jak wiadomo, po jakimś czasie zaczyna mu się nudzić. Wtedy daje znać rżeniem i biciem kopytami w ściany, chociaż do tego dochodzi coraz rzadziej. Asgard uspokaja się gdy tylko ktoś podejdzie do jego boksu, zamienia się w tedy w uroczego i wyjątkowo grzecznego kucyka. Można bez strachu wejść do środka i trochę go pomiziać. Ogólnie ten koń lubi dzielić się swoją przestrzenią z ludźmi, o ile ich lubi. Można położyć się w sianie z książką i nawet uciąć sobie pięcio minutową drzemkę, a As zachowa się bardzo elegancko i zrobi wszystko by nic nam nie przeszkadzało.
Lubi czyszczenie i nie ma tutaj żadnego problemu. Mogą to robić dzieci, stajenni, trenerzy – bez różnicy. Konik ładnie stoi czy to w boksie czy na korytarzu i poddaje się pielęgnacji. Kopyta podaje bez zawahania, warto nadmienić, że wizyty kowala nie wywołują u niego panicznego lęku jak u niektórych koni. Jest spokojny i pozwala się oporządzać.
Woda z węża czy z jeziorka jest dla niego jak cukierki dla dzieciaków, uwielbia ją zawsze, wszędzie i w każdej postaci. Kiedy jedziemy w teren nad ocean Asgard dostaje ataku szalonej radości i zupełnie tracimy nad nim kontrolę, bo przecież musi pocwałować do fal…
Pod siodłem: Jeśli chodzi o chody to As przypomina mi strasznie wygodną kanapę z masą miękkich poduszek. Ma miękki i niesamowicie wygodne chody, jeździec, który raz wskoczył na jego grzbiet nie będzie chciał z niego schodzić. Stęp jest mało energiczny, ale za to kołyszący i zwyczajnie komfortowy. Przechodząc do kłusa możemy skrzywić się przy przejściu, bo nie są najpłynniejsze, ale za to sam kłusik to rewelacja. W ogóle nie czuć wybijania, wysiedzenie na nim nawet najszybszego tempa to pestka. A Galop? Pierwsza klasa. Do przodu i przez pierwszych kilka okrążeń bez żadnego pilnowania, po prostu siedzi się na nim i… i się siedzi. Bardziej to przypomina huśtawkę niż koński bieg.
Natomiast jego zachowanie podczas jazdy jest całkiem fajne. Ad to koń kontaktowy, bystry, chętny do nawiązania współpracy… Jego kolejną zaletą jest miękkość w pysku i duża uwaga przywiązywana do najdelikatniejszych sygnałów jeźdźca. Wystarczy delikatna łydka i przesunięcie się w siodle by zagalopować. Asgard zna dużo ćwiczeń i nigdy nie myli się przy sugestii. Zachowuje się jakby czytał w naszych myślach, ledwie przystąpimy do pokazania mu co chcemy zrobić, a on już wykonuje to samodzielnie.
Skoki: To zdecydowanie jego ulubiona dyscyplina. Ten niepozorny konik skacze całkiem wysoko i wcale nie trzeba go do tego namawiać. Bywa, że chodząc po padoku zauważy wiadro albo przewrócona beczkę i niby przypadkiem przez nie przeskakuje. Podczas treningu nigdy nie wyłamuje, chyba, że wysokość przeszkód jest zbyt wysoka. Nie zrażają go kolory drągów czy kształty konstrukcji. Skoczy wszystko. Ma dość dobrą technikę i silne wybicie, które ratuje każdy skok. Nie ma problemów z fazą lądowania, ani żadnym innym elementem. Chętnie porusza się po parkurze i słucha sygnałów. Potrafi wykonać ostry zakręt czy trudna kombinacje. To idealny koń do nauki skoków, bo jeździec może skupić się na swojej technice, a koń jedzie sam, wystarczy mu jedynie tłumaczyć gdzie jechać.
Ujeżdżenie: Lubi dresaż, ale nie jest jego zagorzałym fanem. Całkiem chętnie wjeżdża na czworobok i popisuje się swoimi chodami, które z boksu nie wyglądają bardzo sprężyście, za to są bardzo płynne. Niestety nie można tego powiedzieć o przejściach między chodami. Jednak mamy to na uwadze i solidnie ćwiczymy każdy element  różnych programów. Ma śliczne zatrzymania, jego kopytka prawie zawsze są na właściwym miejscu, a łebek ganauszuje się przykrywając czoło bujną grzywką dodającą mu uroku. Zakłusowania czy zagalopowania są dobre, czasami bardzo dobre. Świetnie wychodzą mu mało skomplikowane elementy, wszelkie wolty, wężyki czy zakręty. Zawsze słucha się i odbiera sygnały natychmiast. Generalnie na jeździe nie buntuje się chyba nigdy. Zawsze kontaktowy i spokojny.
Cross: W tej dziedzinie dopiero zaczyna, ale idzie mu całkiem nieźle. Na początek postawiliśmy przed nim niskie naturalne przeszkody, takie jak kłody. Z czasem stawiamy przed nim coraz to nowsze wyzwania i jak na razie wszystko idzie wspaniale. As polubił cross i stara się ze wszystkich sił wiedząc, że można jednocześnie skakać i biegać w wodzie co jest dla niego rajem. Jedynym problemem to, że kiedy wskoczy do jeziorka ciężko go z tamtą wyciągnąć. Jeśli przed nim biegł żwawo to nie powinno być większego problemu, jeśli jednak tempo nie było zbyt ambitne może przyjść mu do głowy plan, by nie dać się wyciągnąć ze swojego ukochanego bajora. Zdarza się to także na zawodach, ale zazwyczaj utrzymuje powagę i daje z siebie 101%.
W terenie: Jest świetny zarówno w pojedynkę jak i w zastępie. Asgard cechuje się odwagą i zrównoważeniem w każdej sytuacji, niemal nigdy nie płoszy się i trwa w ciągłym kontakcie z jeźdźcem. Oczywiście jak każdy koń wychodzący poza teraz stajni, udziela mu się podekscytowanie, jednak nie okazuje go zbyt dobitnie. Czeka na to, aż pozwoli się mu na zaglopowanie. Kiedy to nastąpi daje w długą i mija solidna chwila zanim zwolni. W zastępie dobrze sprawdza się na każdej pozycji. Choć z przodu trochę przeszkadza ze względu na swój wzrost, inne konie często nie traktują go serio i biedaczyna musi zamykać stawkę.
Na padoku: Lubi szaleć na maneżu, szczególnie wtedy gdy zapewnimy mu jakieś atrakcje w postaci beczek piłek czy drągów. Nie boi się nowych przedmiotów, a podchodzi do nich z nieukrywanym zaintersowaniem. Wącha je i testuje, a chwilę później w najlepsze bawi się do upadłego. Gdy gdzieś pojawią się inne konie próbuje do nich zagadać, jeśli się uda szybko nudzi się i wraca do poprzedniego zajęcia, jeśli nie potrafi przez godzinę popisywać się brykami i zwracać na siebie uwagę wszelkimi możliwymi sposobami. Nie ma problemu z wyprowadzeniem go na pastwisko, jednak łapanie go to inna sprawa.W stosunku do innych koni: Na pewno nie jest agresywny, zazwyczaj podchodzi do nich przyjaźnie by się przywitać i poznać. Jednak nie jest on duszą towarzystwa i zaraz potem traci zainteresowanie towarzyszami. Podczas jazdy nie ciekawią go w ogóle, na padoku już nieco bardziej. Potrafi wszcząć bójkę, ale tylko z konkretnego powodu. Chyba zdaje sobie sprawę ze swojego wzrostu i wie, że już na wstępie znajomości musi pokazać, ze jest dwa razy większy niż wygląda. 

=Formalności=
Właściciel: Delicious Stable 
Poprzedni właściciel: - 
Hodowla: Delicious Stable

=Dokumenty=
=Informacje szczegółowe=
Imię stajenne: Son, Asgard, Gard, As 
Chip: posiada 
Kondycja: świetna 
Zdrowie: bardzo dobre 
Kontuzjowany: nie 
Odmiany: brak 
Odrobaczany: regularnie 
Szczepiony: tak  
Werkowany: regularnie
Kuty: tak, na cztery kopyta
Tarnikowane zęby: regularnie 
Ujeżdżony: tak 
Do hodowli: tak 
Bonitacja: 97 
Ilość osiągnięć: 8

=Potomstwo=
 -klacze
-ogiery/wałachy

=Osiągnięcia i tytuły=
-sukcesy sportowe | 6 |:
  1. I miejsce w ujeżdżeniu | Hipodrom Sopy |
  2. I miejsce w skokach kl. L [ Hipodrom Thetawaves ]
  3. II miejsce w ujeżdżeniu kl. P [ Hipodrom Thetawaves ]
  4. II miejsce w crossie easy [ Hipodrom Thetawaves ]
  5. III miejsce w amatorskiej gonitwie kuców [ Hipodrom Thetawaves ]
  6. III miejsce w wystawie kuców [ Hipodrom Thetawaves ]
-sukcesy pokazowe | 2 |:

  1. II miejsce na wystawie w kat. ogiery | Hipodrom Thetawaves
  2. III miejsce na wystawie w kat. inne rasy | Hipodrom Thetawaves
-inne | - |:

=Informacje dla hodowców=
Cena stanówki: 500 hrs 
Cena nasienia: 300 hrs

niedziela, 22 września 2013

Trening crossowy | Caramel Cake & *Stellaluna |

Delicja & Caramel Cake
Ruska & Stellaluna

Rano ok 10 zaczęłam szykować Caramel Cake na trening crossowy. Gdy uszykowałam klacz założyłam toczek na głowę i wyszłam ze stajni. Poprosiłam Nicka by mnie wsadził. Siedziałam na klaczy po czym ujrzałam wychodzącą Ruskę.
- To co jedziemy? - Zapytałam.
- Z wilką przyjemnością. - Odpowiedziała śmiejąca się Ruska.
Do rozmowy wtrącił się Nick i zapytał się czy może jechać zobaczyć jak skaczemy cros. Nie mieliśmy nic przeciwko ale jak Rayan się zapytał czy może jechać to wiedziałam że będzie źle. Ale ja się oczywiście zgodziłam Ruska gorzej. Gdy skończyliśmy rozmowę z chłopakami, ruszyłyśmy stępem w stronę bramy. Po jakimś czasie ruszyłyśmy kłusem. Klaczki zachowywały się bardzo dobrze. Każda z nas miała duże odstępy by robić sobie ćwiczenia. Ujrzeliśmy Rayana i Nicka jadących z nami samochodem. Nie chcieliśmy się śpieszyć więc nie przerywaliśmy ćwiczeń. Klacze zaczęły się trochę denerwować jadącym z nimi samochodem, więc zjechaliśmy na bok i przepuściliśmy jadący za nami samochód.
- I po co on tu jedzie?! - Zapytała bardzo wkurzona Ruska.
- Nie wiem ale proszę zachowuj się jak by go nie było. OK?
- Okej...
Gdy dojechaliśmy do wzgórza dałyśmy łydkę i zagalopowaliśmy. Caramel była bardzo grzeczna wykonywała moje polecenia bez żadnych buntów. Spojrzałam na Ruskę i Stellalune widziałam że Rus nie ma żadnych problemów z klaczą. Jak dojechaliśmy do toru crossowego ujrzeliśmy przekody crossowe. Razem z ruską kłusem pojechaliśmy do toru wyszego czyli medium. Każda z nas rodzieliła się i skupiła się na swoim koniu. Na przeszkodzie stół siedzieli Rayan i Nick. Obydwoje chłopaki wpatrywali się w nas. A ja zajełam się Cake. W kłusie robiłam sobie wolty mniejsze większe. Półwolty, zmiany kierunki przez przekątną i takie podobne. Ruska z Stellą robiła podobne ćwiczenia do naszych. Przeszłam do stępa zrobiłam kilka kroków i od razu zakłusowałam. Postanowiłam probić przejścia stęp - kłus, kłus - stęp. Gdy uznałam że klacz gotowa jest na galop, obok przeszkody w kształcie domku dałam łydkę po czym klacz zagalopowała. Kilka minut tak sobie galopowaliśmy a potem zmieniliśmy kierunek przez półwoltę i znowu zagalopowaliśmy. Ruska też już galopowała i robiła ćwiczenia w galopie. A ja tak samo zaczęłam sobie wolty w galopie robić raz mniejsze raz większe. Czasami próbówałam zmieniać nogę. Gdy uznałam że klacz jest już gotowa do skoków zwolniłam do stępa i zapytałam Ruskę.
- I jak skaczemy?
- Ok to mogę pierwsza?
- Jasne.
Gdy Ruska zaczęła galopować ja stępując na luźniej wodzy przyglądałam się Rusce i Stellalunie. Stella przeskoczyła pierwszą przeszkodę jak motyl. Potem skierowała się na przeszkodę wyglądającą jak trąjkątny zamek, którą Stella pokonała bez problemów. Dalej Ruska poganiając klacz najechała na stół na którym wcześniej siedzieli chłopaki. Potem pojechała na strumyk. A na sam koniec miała do przeskoczenia wysoką barierę, ale pomimo to że trudna i straszna Stella przeskoczyła ją jak małą kłódkę. Gdy wykonała skoki przeszli do stępa i czekali na mój przejazd.
Galopując najechałam na pierwszą przeszkodę, dla Cake do bółka z masłem. Uwielbia wyzwania. Potem pokierowaliśmy się na stół przy którym powoli zwalniała nie była przekonana co do przeszkody. Więc dałam mocniejszą łydkę i skoczyła ale tak bardziej ze ,,STOP''. Dospieszając najechałysmy na strumyk z którym nie mieliśmy żadnych problemów.
- Dobrze. - Mówiłam cicho do klaczy.
Została nam ostatnia przeszkoda czyli wysoka straszna bariera :D. Pomimo szbszego tępa dawania mocniejszej łydki klacz odmówiła mi skoku na barierze. Więc zrobiłam woltę i znowu najechałam na barierę. Znowu się nie udało, więc znowu zrobiłam woltę tym razem udało się. Przeszłam do stępa, wyklepałam klacz i z siodła dałam jej kostkę cukru.
- To co wracamy do stajni? - Zapytałam Rus.
- Tak powoli stępikiem będziemy jechać.
Nick i Rayan pochwalili nas za udane skoki, kazaliśmy im jechać pierwsi żeby konie się nie denerwowały. Powoli jechaliśmy sobie do stajni. Gdy dojechaliśmy zajelismy się końmi a następnie oporządzeniem stajni.

Trening ujeżdżeniowy | Castel WM, Avenger & Coffey |

Castel WM  & Megan
Avenger  & Valentine
Coffey  & Vienne
Kryta hala - Delicious Stable

Idąc z Tornadą na pastwisko dostałam sygnał, że trening na hali zaraz się zaczyna i mam stawić się w roli trenera. Przyspieszyłam kroku i otworzyłam bramkę, pogłaskałam Torni po pyszczku po czym odpięłam uwiąz i zamknęłam furtkę gdy tylko klacz pobiegła do stada. Udałam się do stajni, większość koni biegała na padokach lub ćwiczyła pod siodłem. Było po 9, więc jeźdźcy intensywnie zajmowali się nimi, by zdążyć przed południowym ukropem.  Krzyknęłam „uwaga” po czym otworzyłam wrota i wmaszerowałam na halę ogarniając wzrokiem trzy stępujące rumaki: Coffey pod Vienne, Avenger pod Valentine i Castel WM pod Megan.
- Hej wszystkim! – powiedziałam radośnie i podeszłam do radia mieszczącego się na ścianie przy trybunie. Włączyłam je wiedząc, że jazda z podkładem jest o wiele przyjemniejsza, a potem wyszłam na środek. Wcześniej stajenni ustawili nam czworobok i usunęli przeszkody.
- No dobra, to robimy wolty, serpentyny, półwolty, zwroty. Rozciągamy rumaki. – zarządziłam i usiadłam na stojaku z literką K. – Coffey jedzie w przeciwnym kierunku do chłopaków.
Obserwowałam jak Avenger kłóci się z Val, próbował ją zdominować, ale dziewczyna nie siedziała w siodle po raz pierwszy i szybko pokazała mu, że nie da sobie w kasze dmuchać. Po tym zganaszował się i szedł raźno do przodu. Wyśmienicie wykonywał wszelkie figury, które UFO postanowiła nam zaprezentować.  Coffey miała małego lenia po wczorajszych skokach, ale trzeba było ją rozruszać. Vienne ładnie oddziaływała na nią pomocami, tak, że wkrótce klacz zaczęła stępować z ochotą i dziarsko robiła wolty oraz serpentyny. Widziałam na prawdę przyzwoity zwrot na przodzie w jej wykonaniu.
- Musisz ją dziś porządnie uelastycznić. Jest bardziej spięta niż zwykle. – powiedziałam do amazonki siwej podchodząc do nich, gdy się cofały. – Masa wolt i wężyków różnym tempem.
Vi skinęła głową i ruszyła żwawym stępem, by po chwili zrobić pół woltę. Spojrzałam na Megan, która dobrze radziła sobie z Castelem. Co prawda ogier jak zwykle testował jeźdźca i starał się przestraszyć dziewczynę, ale ona też ma twardy charakter i radziła sobie bardzo dobrze. Nawet pozwolił się jej zganaszować i szedł całkiem dobrym tempem. Po kilku minutach poprosiłam Val o kłus, Avenger po drobnej sprzeczce ruszył szybszym chodem i od razu złożył się poruszając się płynnie, a także sprężyście.  Przez jakiś czas UFO utrzymywała to tempo robiąc wszelkie proste figury ujeżdżeniowe. W międzyczasie Coffey i Castel zakłusowali.
- Nie no, ale Coffey to się wlecze! Zrób okrążenie najszybszym kłusem na jaki się zdobędziesz i dopiero.  – powiedziała w wyrzutem, a Vi używając pomocy skłoniła klacz do bardzo wyciągniętego chodu. Ledwo nadążała, ale o to nam chodziło. Miałam nadzieję, że obudziła się chociaż trochę i będzie bardziej aktywna niż do tej pory. Vienne skupiała się na rozgrzewce, a ja spojrzałam na Avengera. Szło mu dobrze, nie ociągał się, biegł złożony z ładną akcją kończyn. To samo zaobserwowałam u Castela, widać, że złapał kontakt z Meg i radzą sobie świetnie. Muszę ją częściej do niego przydzielać.
-Dobra, Avenger na pierwszy ślad i wyciąga kłus jak się da. Potem to samo Castel.
Kiedy ćwiczenie zostało wykonane, Coffey zajęła się sobą, a ja skupiłam się oglądaniu  trawersów ogierów. Potem roboczych piruetów, a na koniec zatrzymań z kłusa wszystkich trzech wierzchowców.
- Dobra poróbcie sobie jeszcze przejścia i zagalopujcie po kolei.
Po kilku minutach Fey i Ave zjechali na wolty, a gniady SP ustawił się na ścianie. Megan w narożniku wypchnęła go do galopu na prawo. Zagalopowanie świetne, płynny ruch, dobre tempo.
- Dobrze! Po dwa okrążenia w obie strony. Zmiana przez lotną na przekątnej. Kiedy będziesz ją robiła Avenger niech zagalopuje w przeciwnym kierunku i to samo. Coffey do stępa, ćwicz zwroty i cofania.
Uśmiechnęłam się widząc lotną zmianę nogi Castela i skrzywiłam się widząc paskudne zagalopowanie Ave’go. Jak zawsze ma z tym problem.
- Valentine, do kłusa i powtórz. Tyle razy ile będzie  trzeba.
Dziewczyna zwolniła do kłusa,  a tuż przed najbliższym narożnikiem dała ogierowi potrzebne sygnały. Zręcznie przeszedł w galop, więc pochwaliłam ich i zerknęłam na Cassiego, który robił trzecie okrążenie na lewo.
- Megan wjedź na woltę, popracuj z nim. Coffey galop i to samo co reszta.
Klacz posłusznie dała zaprowadzić się kłusem na pierwszy ślad po czym ominęła bujającego się Avengera i zgrabnie zagalopowała. Po dwóch okrążeniach zrobiła udaną lotną zmianę nogi i chętnie popędziła w drugą stronę. Minęło kilka minut, które poświęciliśmy na ćwiczenia w galopie, przede wszystkim były to lotne i ciasne wolty. Poprosiłam o przejście do kłusa, potem stępa i zaczęłam tłumaczyć krótki program, jaki na czworoboku miały wykonać ogiery.
- Castel. – Powiedziałam zapraszając Megan do wjechania między płotki.
Dziewczyna zrobiła to kłusem zebranym i ładnie zatrzymała się na środku. Kiedy ruszyła tym samym chodem i skręciła w lewo, szłam do literki C by oglądać ją z perspektywy  sędziego. Wszelkie wolty, trawersy i przejścia wychodziły mu bardzo dobrze. Chociaż widziałam drobne zgrzyty przy zmianie chodu z kłusa do stępa. Gdy skończyła i wyjechała na luźnej wodzy powiedziałam o tym i poklepałam konia po łopatce.
- Avenger! – krzyknęłam do Val, która stępowała na drugim końcu hali.
Podobnie jak poprzednik, Ave nie miał problemu z zatrzymaniem i poruszaniem się w prawidłowym zebraniu, co prawda trawers oceniłabym dość nisko, ale za to lotne i kontrgalop miał opanowane na najwyższym poziomie. Kiedy skończył wytłuściłam jego amazonce co i jak, po czym zaprosiłam Coffey. Siwa raźno wkłusowała na środek i zatrzymała się niemal idealnie na środku. Miała trochę zły rozstaw kopyt, ale nie przejmując się tym ruszyła kłusem by przy „C” skręcić w lewo i wykonać przekątną. Szło jej bardzo dobrze, Vi pilnowała jej tempa i ustawienia podczas wykonywania figur. Jedyną moja obiekcją była trochę spłaszczona wolta w galopie, czego nie omieszkałam oznajmić po wyjściu klaczy z czworoboku.

- No dobra chwila kłusa i rozstępujcie je. Dziękuję za trening. – Uśmiechnęłam się po czym udałam się do wyjścia.

sobota, 21 września 2013

Trening skokowy | Coffey |, lonża | Call Me Jarvis |

Call Me Jarvis  & Ruska
Coffey  & Nick
Delicja
Kryta hala - Delicious Stable

Weszłam do boksu Jarvisa ze szczotkami, po czym przywitałam się  z ogierem. Zapięłam go na uwiąz, żeby nie łaził po całym swoim mieszkaniu  i zaczęłam go czyścić. Poszło szybko i sprawnie, więc już po chwili zmieniałam kantar na prezenterkę i wyszliśmy na korytarz. Zmierzałam na halę, by mieć pretekst na obserwowanie Delki uczącej Nicka skakać. Kiedy znaleźliśmy w środku jeszcze nikogo nie było, więc zamknęłam drzwi i puściłam konia luzem. Natychmiast ruszył galopem, pokonał dzikim pędem okrążenie na lewo po czym zwolnił i zaczął okrążać przeszkody stojące na środku. Po wczorajszym treningu chyba polubił skoki. Zaczął obwąchiwać drągi i niby płoszył się by móc po nich przebiec. Uśmiechnęłam się stojąc kilka metrów od niego. Machnęłam uwiązem by jeszcze trochę pobiegał. Dopiero po dwóch minutach wrota nagle otworzyły się tym razem naprawdę płosząc araba.
- Uważaj! – warknęłam na Rayana, który widząc mnie natychmiast zrobił klasyczny odwrót. Nie raczył za sobą zamknąć, ale zanim doszłam do wejścia pojawiła się w nim Delicja, Nickolas i Coffey. – Już go łapię. – powiedziałam i zwróciłam się do Jariva, który zatrzymał się i obserwował siwą hanowerkę. Nigdy nie uciekał gdy prosiłam go o pozostanie w miejscu, wtedy nie było inaczej. Pogłaskałam go po szyi i delikatnie zapięłam na lonże.
Reszta spokojnie weszła na halę, Del szła obok Nicka opowiadając mu o czymś z uśmiechem. Wiedziałam, że nie mogę tego przegapić.  Mój ogier powolnie człapał dokoła mnie, cmoknęłam by przyspieszył i podnosił swoje nóżki. Nie wzięłam bata, co z niezadowoleniem zauważyłam dopiero wtedy. Próbowałam pokazać mu o czym myślę końcówką lonży, ale nie odbierał moich intencji poprawnie i zamiast tego ruszał kłusem. Trudno, najwyżej dziś nici z jakiejkolwiek nauki. Samo rozruszanie zakwasów po wczorajszym treningu… Zerknęłam na Nicka, który właśnie wsiadał na siwą. Del powiedziała mu żeby dziarsko stępował po całości i w narożnikach robił wolty różnej wielkości po czym podeszła do mnie i stanęła obok. Westchnęła gdy ją zignorowałam. Potem jeszcze raz. Spojrzałam na nią, tak samo jak Jarivs.
- Chcesz coś powiedzieć? – zapytałam udając obojętną.
- Wiem po coś tu przylazła. – burknęła.
- Aaa… Ja chce ci tylko pomóc. – uśmiechnęłam się ukradkiem patrząc na jej minę.- Nauka skoków to dobry pretekst. – powiedziałam ze śmiechem, za co oberwałam.
- No przestań. – odpowiedziała nie potrafiąc ukryć uśmiechu. – Lubię go.
- Zaufaj mi, on ciebie tak samo. Ale tereny bardziej sprzyjają zacieśnianiu więzi.
- Pomyślę o tym. – odrzekła.
Przez kilka minut obserwowałyśmy poczynania Nicka i Coffey, a także Jarvisa, który próbował popisywać się przez piękną koleżanką. Ćwiczyliśmy przejścia stęp-kłus, kłus-stęp. Delicja opuściła nasze grono i wyszła na środek, by ustawić chłopakowi drążki.
- Okey, Nick. – uśmiechnęła się do niego. – Zakłusuj i jedź żwawo przez jedno okrążenie potem najedź na drążki, zmień kierunek i to samo. Powiedźmy trzy razy.
Coffey ruszyła kłusem gdy tylko jeździec stuknął ją łydkami. Radził sobie całkiem nieźle, aż dziwne, że jeszcze nie nauczył się skakać, tym bardziej, że miał okazję ścigać się na torze. Dobrze najechał na drążki i poprawnie dodał impuls, by klacz nie stuknęła kopytami w drewniane belki. Kiedy wykonał to ćwiczenie trzykrotnie, Del kazała mu robić serpentyny o określonej liczbie brzuszków, wolty, zatrzymania, cofania, zmiany kierunku. Zwyczajna rozgrzewka.  Podczas gdy jeździł, Del ustawiała 90 centymetrowe przeszkody, wyszły cztery. Tymczasem ja uczyłam Jarvisa reagowania na różne komendy głosowe takie jak „kłus”, „stęp”, „stop” i tak dalej. Spisywał się dobrze, chociaż czasami się mylił lub robił to z opóźnieniem.
-Dobra, zagalopuj na prawo w narożniku. Jeśli się nie uda zwolnij i próbuj w następnym. – krzyknęła Delicja, a Nick odpłacił się jej swoim najlepszym uśmiechem. Chyba zauważyłam rumieniec na jej policzkach.
Coffey od razu ruszyła galopem, a jej jeździec nie musiał nawet pilnować siwej. Była grzeczna i nawet nie myślała o tym by sprzeciwić się poleceniu. Po dwóch okrążeniach zmienili kierunek poprzez przejście do kłusa i pół woltę, a po jednym pełnym kółku zrobili lotną zmianę. Potem jeszcze raz i mogli już spokojnie pędzić po pierwszym śladzie.
- Nick, do kłusa… - powiedziała trenerka i podeszła do zielonego krzyżaka. – skocz to sobie z kłusa. Tylko mocno jej pilnuj, bo może się zatrzymać.
Jeździec posłusznie skierował konia na kopertę, trochę za wcześnie przeszedł do pół siadu przy czym oddał za dużo wodzy i słabiej przykładał łydki. Coffey zwolniła na tyle by mieć wymówkę do odbicia w lewo.
- Wiesz co zrobiłeś źle? – zapytała zatroskana Del. Parsknęłam niepohamowanym śmiechem.
- No Jarvis, jak będziesz strzelał takie miny to… Ten… Nie rozśmieszaj mnie. – szybko powiedziałam patrząc na zdezorientowanego ogiera.
- Nie bardzo. To znaczy, nie była na kontakcie i tak dalej…?
- Tak, miała prawie luźne wodze. Półsiad robisz tuż przed wybiciem. Dociskasz łydki, dodajesz impuls, skracasz wodze, które muszą być równe, by tak jak teraz nie zwiała ci na bok. No i możesz je sobie trochę rozszerzyć. Co jeszcze… Zaraz po lądowaniu wracasz do normalnej pozycji. Musisz jakby wypchnąć ją w tym skoku, jakbyś chciał ją całym sobą poderwać do lotu. Ok?
- Potrafisz tłumaczyć. – uśmiechnął się i speszony dał nogę w prawo by powtórzyć skok.
Bawiłam się nieźle, dobrze było tu przyjść. Jarvis z ochotą zagalopował i robił to bardzo energicznie z ładną akcją kończyn i ze zganaszowaną głową. Pochwaliłam go kłusem i zerknęłam na Nicka, który właśnie wykonywał udany skok. Przyjął sobie rady Delki do serca. Może nawet nie tylko rady. Powinnam skupić się na koniu…
- Dobrze! O to chodziło! Jestem z ciebie dumna! – krzyknęła rozradowana.
- To trzeba otworzyć szampana. – mrugnął do niej. – Co ty na to?
- Pewnie. – uśmiechnęła się i odwróciła w moją stronę gdy tylko odjechał. Wyglądała jakby wygrała lodówkę w konkursie, wiec tylko pobłażliwie popatrzyłam na nią i zajęłam się korygowaniem tempa Jarvisa.
- To skocz teraz tą kopertę plus stacjonata.
Jeździec najechał na krzyżaka i skoczył go poprawnie, po czym nie zwalniając ruszył na nie dość odległą przeszkodę z numerem dwa. Poradził sobie świetnie, więc Del poprosiła go o pokonanie wszystkich czterech. Bez marudzenia powtórzył manewr najazdu na kopertę. Potem ładnie zaatakował kolejne dwie bariery, ostatni okser skoczony był tak na tróje z minusem. Klaczka zawahała się i to dość poważnie, ale Nick mimo wszystko postanowił dopuścić do skoku i wyszło paskudnie, ale grunt, że się udało i nawet nie strącili belek.
- To co? Może podwyższę to o 10 cm?
- Skoro chcesz. Mogę spróbować. Co było źle z tą ostatnią?
- Za mały impuls i krzywe wodze panie Parker.
Przez to zaczęłam się zastanawiając jak brzmiało by Martina Parker. Jestem nieuleczalnie chora… Po raz kolejny spróbowałam skupić się jedynie na Jarvisie, który właśnie stępował z łbem blisko podłoża.
Kiedy Del już porządek z przeszkodami, powiedziała by tym razem Coffey skoczyła to w odwrotnej kolejności. Chłopak skinął głową i ruszył galopem na metrowego oksera. Klacz oczekiwała sygnałów poruszając uszami, w końcu otrzymała dobry impuls i prawidłowo oddała skok. Potem były kolejne. Większe zawsze wychodziły jej lepiej, tak jakby twierdził, iż do niskich krzyżaczków nie warto marnować sił. Nick poklepał ja po szyi powoli stopniowo zwalniając do kłusa.
- Pokłusuj trochę. Możesz jej oddać trochę wodzy, niech ma nagrodę. – Delicja uśmiechnęła się i obserwowała klacz.
Stwierdziłam, że nie mogę już dłużej męczyć Jarvisa, tylko dlatego, że chce zobaczyć podboje miłosne Delki. Zatrzymała go i podeszłam dając cukierka.
- Dobrze się spisałeś. – Głaskałam jego szyję. – My idziemy. – krzyknęłam do reszty i skierowałam się do wyjścia. Na dworze było już ciemno, wchodząc do korytarza zapaliłam większe lampy i odprowadziłam Jarvisa do boksu. Tam jeszcze trochę z nim posiedziałam, w między czasie słyszałam jak Del i Nick wychodzą z hali, stajenni roznoszą koniom jedzenie, zamiatają korytarze, a potem gaszą światła i idą do domu. Pewnie było już po 22. Dopiero wtedy zdecydowałam się wygrzebać z siana i wyjść z boksu araba. Wracając do domu widziałam zapalone światło w kuchni. Weszłam tam i z cichym niezadowoleniem odkryłam, że przy stole siedzi Rayan i samotności obala butelkę whisky. Cos trzeba było z tym problemem zrobić, bez słowa wyjęłam z szafki szklankę i dosiadłam się nalewając sobie do połowy. A co, mogę się chyba upić raz na jakiś czas… Chłopak popatrzył na mnie, ale nie przejął się, wrócił do kontemplowania widoku za oknem, który przedstawiał ciemność.

- Musimy pogadać. – powiedział.
- Tia, no wiem.

Trening wyścigowy | Morgana Le Fay, Silver Elle, Devil's Advocate & *Tea Biscuit |

Ruska & Morgana Le Fay
Delicja & Devil's Advocate
Nick & *Tea Biscuit
Rayan & Silver Elle

Weszłam do Devila, poklepałam go po szyi i dałam kilka smakołyków. Ruska podeszła do mnie i zapytała:
- Del, może jakiś mały trening wyścigowy, co ty na to?
- Ok, tylko może jeszcze zapytamy się Nicka czy nie chce jechać z nami poćwiczyć?
- Dobra to ty idź, a ja już uszykuje Morganę.
- Okej.
Poszłam do Nicka i zapytałam go czy nie chciał by jechać z nami, ten oczywiście się zgodził. W naszą rozmowę wtrącił się Rayan. On też był chętny do treningu. Wiedziałam, że Ruska nie będzie zadowolona, że Rayan będzie tam z nami, ale nie mogłam traktować go gorzej. Poszłam do siodlarni po sprzęt i szczotki dla Devila. Wyczyściłam go i zaczęłam siodłać. Wsiadłam i wyjechałam przed stajnię. Nie było jeszcze tylko Ruski, a gdy wyjechała oczywiście się zdziwiła. Podjechała do mnie i szeptem zapytała.
- A co on tu robi?
- Yyy... Też chciał się dołączyć do treningu, więc nie mogłam powiedzieć nie.
- Ja nawet nie mogę na niego patrzeć, nienawidzę go.
- Rus, proszę cię.
- Ale robię to tylko dla ciebie.
- Dzięki.
Wyjechaliśmy z bramy żwawym stępem; jechaliśmy do toru. Gdy uznaliśmy że pora na kłus każdy dał łydkę, po czym każdy rumak ruszył kłusem. Advocat wyrywał się, wiedział gdzie jedzie, był bardzo podekscytowany. Spojrzałam na pozostałe rumaki które spokojnie dreptały kłusem. Gdy dotarliśmy na miejsce każdy z nas wybrał sobie kawałek toru na wolty, półwolty i jeszcze dużo innych rzeczy. W końcu Devil zaczął próbować się wyrywać, stawać dęba i nie wiadomo jeszcze co. Każdy z nas wjechał do jednej bramki. Ja z Devilem stałam obok Ruski i Silver Elle.
- Rus, życzę ci powodzenia.
- A tobie też i dzięki. - uśmiechnęła się.
Gdy bramki się otworzyły cztery rumaki wystrzeliły jak z petary. Morgana jak zawsze przyśpieszała jeszcze bardziej więc objęła prowadzenie, za nią szedł Tea za nim Silver a na końcu Devil. Ogier miał wszystko gdzieś, ale gdy ja go popędziłam, cmokałam robiłam wszystko żeby poszedł do przodu. I nareszcie po 300 metrach był trzeci. Nick nie dawał nam się wyprzedzać, zajeżdżał nam drogę itp. Nareszcie po 900 metrach udało nam się wyprzedzić Tea. Morgana dalej prowadziła nie dawała za wygraną. Ruska dalej próbowała poganiać klacz, która zaczęła jeszcze bardziej przyśpieszać. Teraz Tea zaczynał do nas dorównywać, więc popędzałam Devila, ogier poczuł w sobie moc. Dodał galop i teraz był oko w oko z Morganą i za chwilę wyprzedził klacz.
- Brawo dawaj Devil.
Objęliśmy prowadzenie. Advocat widząc że nie ma żadnego konia przed nim jeszcze bardziej pośpieszał. W końcu zbliżał się koniec wszyscy dodali impulsy i próbowali wyprzedzić nas. Morgana zrównała się z Devilem i gdy zbliżała się meta Tea wyprzedził Devila i Morganę, po czym wszyscy zwolnili do kłusa.
- To była ostra walka. - Powiedział Rayan
- Zgadzam się. - Odpowiedział Nick
- To co jeszcze chwilkę pojedziemy kłusem. - Zapytałam
- Ok to jedziemy. - Powiedziała Ruska
Jechaliśmy kłusem Devil był bardzo zmęczony. Wszystkie konie miały łby na dole. Ogier co chwilę parskał. Gdy zwolniliśmy do stępa zdecydowaliśmy że już czas wracać do Delicious Stable. Ruska jechała pierwsza za nią Rayan, a my z Nickiem w parze na końcu. Rozmawiając z Nickiem nie zauważyłam dlaczego Morgana poszła do przodu i zaczęła stawać dęba po prostu zwariowała. Ruska próbowała uspokajać klacz, a Rayan bezczelnie się uśmiechał. Gdy Ruska uspokoiła klacz podjechała do nas i powiedziała wkurzona do Rayana.
- To twoja sprawka co?!
- Nie, skąd. I dlaczego od razu ja, hmm?
Nick wtrącił się i powiedział.
- Rayan, widziałem, to ty rzuciłeś coś na Morganę.
- To nie ja.
Po kilku minutach naszej nieprzyjemnej rozmowy Rayan przyznał się że rzucił czyms w karą. Dojechałam do Ruski do pary i jadąc tak jechaliśmy do stajni.
Gdy dojechaliśmy wszyscy zsiedli, poklepaliśmy swoje koniska i zaprowadziliśmy je do stajni. Ja z Nickiem byliśmy w stajni dla ogrów, a Ruska z Rayanem dla klaczy. Nie chciałam wiedzieć co tam się dzieje wiedziałam, że nie będzie za miło. Gdy ogarnęliśmy z Nickiem konie poszliśmy do Ruski i Rayana, tam panowała bardzo ostra atmosfera. Rayan z Nickiem poszli zając się stajnią ogrów, a my z Ruską zostaliśmy w stajni klaczy.

Trening skokowy | The Key & Sparrow's Owen |

The Key  & Ruska
Sparrow's Owen  & Delicja
Kryta hala - Delicious Stable

Siedząc w kuchence z Valentine i wcinając chipsy oglądałyśmy relacje z mało ważnej gonitwy. Robiłyśmy to z nudów, mamy wolne w godzinach 12-14, więc korzystałyśmy z tego przywileju w klimatyzowanym pomieszczeniu. Wgapiałyśmy się w ekran umieszczony w górnym roku pokoju, kiedy do środka weszła Delicja. Chwilę obserwowała wyścig, a gdy ten dobiegł końca zwróciła się do nas:
- Rus, trzeba konie ruszyć. Wezmę Sparrow’a, a ty Key’a, dobra?
- No ok, ok… Hala, co nie?
- No raczej, upał jest. Widzę cię tam za 15 minut. – uśmiechnęła się i poszła w siną dal.
Chcąc nie chcąc rzuciłam paszkę Lay’sów UFO i podążyłam do siodlarni. Zdałam sobie sprawę, iż Del zapomniała poinformować mnie o rodzaju treningu. Zdecydowałam się wziąć siodło skokowe, najwyżej ona będzie się dresażować, gdy ja poskaczę. Zabrałam ze sobą potrzebny sprzęt i ruszyłam do boksu kasztana.
- Cześć rudzielcu. – Położyłam ekwipunek na drzwiach i pogłaskałam go po nosie, który właśnie obwąchiwał moją twarz. Zapięłam uwiąz i wyprowadziłam go z boksu po czym zawiązałam linkę do kraty jego drzwi. Wyszukałam odpowiednie szczotki i zaczęłam go czyścić. Trochę się wiercił, jak to on, ale poradziłam sobie sprawnie. Wkrótce był już czysty i pozostało mi tylko założenie sprzętu. Zrobiłam to równie szybko, więc mogliśmy ruszyć na halę. W środku na długiej wodzy stępowała już Delka na Owenie. Ku mojemu zadowoleniu ogier miał na sobie siodło skokowe.
- Hej! – krzyknęłam zamykając za sobą wrota.
- No hej, hej. Biorę tą połowę na rozgrzewkę.
- Oki.
Podciągnęłam popręg po czym wsiadłam i pogłaskałam konia. Skróciłam wodze i stuknęłam go łydkami wypychając do stępa. Oczywiście chciał przekonać się czy aby na pewno nie pozwolę się zdominować, ale jakoś mu nie wyszło. Po krótkiej kłótni udało nam się złapać dobry kontakt, dzięki czemu Key szedł żwawo po pierwszym śladzie naszej połowy hali. Omijaliśmy przeszkody slalomami, później doszły wolty, pół wolty i zatrzymania. Co jakiś czas ćwiczyliśmy cofanie lub zwroty na zadzie i przodzie. Zerknęłam na Delicja, która świetnie dogadywała się z Owenem. Koń poruszał się energicznym stępem w złożeniu, amazonka co jakiś czas prosiła go o wolty lub inne ćwiczenia na elastyczność. Minęło trochę czasu zanim wypchnęłam Key’a do kłusa. Konio zaczął napierać na wędzidło, jednocześnie wyginał głowę na zewnątrz. Wykonałam pół paradę i pilnowałam by szedł prosto, może w lekkim zgięciu na prawo. Po dwóch okrążeniach przestałam anglezować, w ćwiczebnym lepiej się z nim dogaduję. Uważa na sygnały i jest bardzo kontaktowy. Zmieniłam kierunek poprzez dużą pół woltę i po okrążeniu w pełnym siadzie zaczęłam anglezować. Kiedy już się trochę rozruszał ćwiczyłam przejścia stęp-kłusa, kłus-stęp, tak samo jak Del. Z tymże Sparrow ciągle był grzeczny, a mój rudy złośliwiec tylko wtedy gdy o tym pamiętał.
- Deeel? Mogę na galop całą halę, wiesz jaki on jest. Musi się wybiegać…
- Jasne. Tylko tak raz dwa.  – uśmiechnęła się i zjechała na środek robiąc sobie slalomy między stojakami w kłusie ćwiczebnym.
W narożniku zagalopowałam od delikatnego impulsu i ku zdziwieniu konia nie zakręciłam tam gdzie zawsze. Z energią popędził przed siebie, a że halę mamy wielką miał co robić. Czułam, że mam kontrolę, więc pozwoliłam mu na chwilę szaleństwa. Zrobiłam pół siad i z uśmiechem czekałam aż zacznie zwalniać, ale to nie nadchodziło. Miał w sobie mnóstwo energii i zbicie jej choć odrobinę zajęło nam po trzy okrążenia  w obie strony, potem wjechałam na dużą woltę na mojej połówce i skinęłam głową w stronę Del, dając jej znać, że teraz ich kolej. Owen wjechał na pierwszy ślad i ruszyła galopem wypchnięty przez swoją amazonkę, w przeciwieństwie do Key’a, trochę się wlókł. Delicja musiała mocno go pilnować i stukać łydkami by nie zgasł. W końcu jednak stwierdziła, że tak być nie może i dodała mocny impuls działając dosiadem i nakłaniając krzykami. W końcu siwek obudził się i przyspieszył na tyle, by nas to usatysfakcjonowało. Po jakimś czasie i oni wjechali na woltę by popracować.

*

Wrota otworzyły się, do środka weszli Nick i Chris.
- Hej wam, to co? Stówka? – zapytał drugi.
- Ja to bym poprosiła o 90, ok?
- Robi się.
Chłopaki rzucili nam kilka drążków żebyśmy miały co robić, podczas gdy oni ustawiali sześć przeszkód.  Obydwa ogiery ładnie podnosiły nogi nad drągami, kłusem szły do przodu i ambitnie. Wkrótce zjechałam na ścianę, a Del zagalopowała i po sporej wolcie najechała na krzyżaka. Owen skoczył bez wahania z dużym zapasem. To samo ze stacjonatą, przy okserze mocno przyspieszył i dosłownie przeleciał nad przeszkodą. Pozostałe 3 pokonał bez błędnie, ale co to dla niego. Natomiast dla Key’a była to wysokość jaką skakał na zawodach. Widząc, że możemy zaczynać wypchnęłam go do galopu, ale widząc, że za bardzo się ekscytuje uspokoiłam go robiąc trzy zmniejszające się wolty. Najechałam na niską stacjonatę dodając impuls, było dobrze, więc już na luzie pojechaliśmy na kopertę. Potem okser i znowu stacjonata, ogier szedł raźno i bez wahania. Po wylądowaniu  za ostatnią przeszkodą poklepałam go po szyi. Parsknął i zwolnił do kłusa po kilkunastu metrach. Del stępowała, a ja wciąż jechałam kłusikiem na luźniejszej wodzy. Kiedy panowie uporali się z podwyższeniem belek o 10 cm, Delicja zagalopowała, chwilę porozbijała się na polówce hali i najechała na stacjonatkę. Owen skoczył bardzo prawidłowo i z zapałem pogalopował na oksera. Szło mu lepiej niż poprzednio, radził sobie na prawdę rewelacyjnie i szybko uporał się z wszystkimi przeszkodami. Przyszedł czas na nas, więc spięłam rudego do galopu i czując jego gotowość zrobiliśmy prościutki najazd na kopertę. Tym razem musiałam mu dawać mocniejsze sygnały, bardziej pilnować go przed wyłamaniami i generalnie być bardziej skoncentrowana na tym co robię.Gdy byliśmy 3 metry od drugiego oksera Key stwierdził, że fajnie będzie odbić na bok, ale w porę zablokowałam go i mimo wszystko nakierowałam na przeszkodę, którą pokonał dość pokracznie. Za to następną, stacjonatę, zaatakował tak ładnie, że aż się zdziwiłam. Po wszystkim pochwaliłam go i pozwoliłam pogalopować po całości trzymając tylko za końcówkę wodzy. Dla nas to wszystko, dla Delki jeszcze jedna próba, tym razem na 110 cm.
Zwolniłam do kłusa i obserwowałam ich poczynania. Cierpliwość Owena do skoków kończyła się na 115 cm, wiec teoretycznie powinno być dobrze.
- Pilnuj go tylko, bo…- zaczęłam gdy zagalopowała.
- Wiem! – krzyknęła.
- Okey. – uśmiechnęłam się i patrzyłam jak amazonka dodaje impuls przed stacjonatą. Sparrow stracił swój zapas i teraz przelatywał tuż nad drągami. Mimo to nie puknął, aż do przedostatniej przeszkody – oksera. Druga belka niebezpiecznie zadrżała, ale ostatecznie zatrzymała się na swoim miejscu. Dleicja i Owen w pięknym stylu pokonali ostatnią przeszkodę. Dziewczyna wyklepała ogiera po łopatce i zwolniła do kłusa. Ja w tym czasie również poruszałam się ty chodem.
- Rus, opuścić te drągi na ziemie? – zapytał Chirs.
- Nie, no starty, ja będę skakał. – dumnie odpowiedział Nick.
- Serio? – zdziwił się,  a ja pytająco spojrzała na Del, która uśmiechnęła się.
- Będę go uczyć na Coffey.
- Ok. – odwzajemniłam uśmiech i zwolniłam do stępa oddając ogierowi wodze.

*

Pospacerowaliśmy jeszcze kilkanaście minut po czym razem z Del zeszłyśmy z koni i odpięłyśmy popręgi. Każda zaprowadziła konia do boksu, gdzie zdjęłyśmy sprzęt i wynagrodziłyśmy konie marchewkami. Pomiziałam Key’a, który jak zwykle domagał się swojej dawki głaskania i wyszłam odnieść ekwipunek do siodlarni, gdzie spotkałam Nicka i Delicję wybierających rząd Coffey.

piątek, 20 września 2013

Trening pokazowy | Call Me Jarvis |

Call Me Jarvis  & Ruska 

Szukając kopystki w skrzynce Call Me Jarvisa próbowałam unikać spojrzenia Rayana, który ciągle komentował moje poczynania. Obiecałam sobie, że będę go ignorować. To znaczy obiecałam Del, jeśli miałabym przyrzec coś sobie, było by to najpewniej morderstwo.
- Dlaczego ja się nie dziwie, że nazwałaś tak konia? – westchnął opierając się o drzwiczki boksu ogiera. – Do tego Stark Tower, Avenger, Morgana... Jeszcze ci nie przeszło? – zapytał. – A tak, nie gadasz ze mną. Niemal zapomniałem. – uśmiechnął się szyderczo. – Co dalej? Wolverine i Spiderman?
- Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć to Quicksilver i Scarlet Witch. – warknęłam, a zaraz potem skarciłam się za to w myślach. Siedź cicho! W końcu się znudzi i sobie pójdzie... Tia, jakbym go nie znała pomyślałabym, że ten plan wypali...
- Oczywiście. – parsknął śmiechem.
Gwałtownie otworzyłam drzwiczki starając się mu przywalić, ale skubany ma refleks i strzelił tylko minę typu „nie zadzieraj ze mną”, ale na mnie tez powinien uważać. I o tym wiedział, przynajmniej taką mam nadzieję.
Jarvis zerknął na mnie spode łba i od niechcenia westchnął. Po chwili czyściłam mu już kopyta, później sierść i założyłam prezenterkę, do której podpięłam uwiąz. Wychodząc z boksu złapałam oparty o ścianę bat i ruszyłam na halę. A Rayan za mną.
Kiedy zamknęłam za nami wrota puściłam konia luzem by miał okazję się wyszaleć i zużyć trochę energii. Na środku wielkiej oświetlonej hali stało kilka przeszkód. Drągi leżały na ziemi, z pięciu zrobiłam drążki, z dwóch krzyżaczka, a z jednej małą stacjonatę. Spojrzałam na Jarvisa, który stojąc w miejscu przyglądał mi się i obserwował moje poczynania z wielkim zaciekawieniem. Kątem oka zauważyłam też stajennego, który chyba zanadto się nudził. Podeszłam do ogiera z uniesionym batem i gwizdnęłam, od razu ruszył galopem przy ścianie. Poruszałam się po środku tak by wiedział, że zezwalałam na kontrolowaną dzidę. Przyjął to z radością i co kilka sekund strzelał baranka. Ciągle kierował w moją stronę wewnętrzne ucho. W pewnym momencie ostrożnie zagroziłam mu drogę, dając znak do zmiany kierunku. Niemal wykonał roll back i zadowolony z popisu popędził w drugą stronę. Dopiero po jakimś czasie zwolnił do kłusa trzęsąc łbem i schylając go do podłoża. Dałam mu chwilę na wyrównanie tempa po czym zaczęłam „prytać” i mówić by zwolnił. Posłuchał, choć nie od razu. Nie uciekał gdy szłam w jego kierunku, bez problemu pozwolił mi zapiąć uwiąz i zaprowadzić się na środek. Był trochę spięty, niepewnie rozglądał się wokół. Chwila głaskania i masowania pozwoliła mu się odprężyć, ruszyliśmy stepem na środek połowy hali; złapałam za koniec taśmy jednocześnie unosząc bat w ręku od strony jego zadu. Posłusznie napiął linkę i ruszył kłusem po okręgu. Parsknął oraz delikatnie skłaniał się do opuszczenia łba. W międzyczasie skorygowałam akcję jego kończyn, która była trochę mało wydajna. Pomogłam mu skupić się na podnoszeniu kopyt i zaangażowaniu zadu, który najwyraźniej postanowił wziąć wolne.
- Dobrze... – szepnęłam do niego z uśmiechem widząc znaczną poprawę. Jakiś czas później zmieniliśmy kierunek, wiedział już co należy robić i dawałam tylko drobne sugestie. Po kilku minutach pracy nad kłusem zwolniłam go do stępa przez „prrr”, posłuchał, więc zbliżyłam się i pogłaskałam go gdy całkiem się zatrzymał. Zaraz potem wróciłam na swoje miejsce i cmoknęłam by ruszył stępem. Pozwoliliśmy sobie na chwilę swobodnego stępa, odpisałam na sms’a Delicji następnie wróciliśmy do roboty. Uniosłam bat próbując uzyskać żwawsze tempo, Jarvis posłuchał i przyspieszył ganaszując się. Wyglądał całkiem przyzwoicie, zadowolona z efektów pochwaliłam go. Postanowiłam poćwiczyć jeszcze to jego mierne podnoszenie nóżek, więc  dziarsko ruszyliśmy na drążki, szłam obok i równie wysoko jak on podnosiłam nogi. Powtórzyliśmy to jeszcze po dwa razy w obie strony i nakłoniłam go do kłusa, Biegnąc obok ponownie skierowaliśmy się na drewniane belki. Tuż przed nimi cmoknęłam i delikatnie dotknęłam jego zadu końcówką bata. Wykonał ćwiczenie lepiej niż się spodziewałam, dlatego poczęstowałam go cukierkiem z kieszeni z nagrodami na specjalne osiągnięcia. Powtórzyliśmy to, a potem zrobiliśmy małą przerwę powolutku stępując przy ścianie. Westchnęłam i spojrzałam na dwie ustawione wcześniej przeszkody, potem zerknęłam na Jarivsa i poprosiłam o kłus. Truchtając obok najechaliśmy na krzyżaka i zgodnie go przeskoczyliśmy, potem stacjonata i do stępa. Poklepałam go i wymiziałam po pyszczku. Na dziś wystarczy, dałam mu więcej przestrzeni i wróciliśmy do spacerowania po pierwszym śladzie. Minęło 10 minut zanim postanowiłam odstawić rumaka do boksu, dobrze się dziś spisał i zasłużył na odpoczynek. 

Teren | zbiorowy |

Ruska & Avenger
Delicja & Sparrow's Owen
Sabrina & Diamond Mirage
Valentine & Coffey
Jack & Vanessa
Megan & Agat
Anabelle & Golden Flame
Erika & Unique Trial
Vienne & Chili Con Carne
Sabina & Castle WM
Megan & The Key
Dylan & Accendino
Harry & Remington
Jessica & Reveur
Nickolas & Silver Elle
Rayan & Honor


Rano o godzinie 4. Pobiegłam do pokoju Ruski i zaczęłam po cichu stukać w drzwi. 
- Ruska obudź się, Ruska..
Musiałam powtarzać jeszcze kilka razy, ale w końcu się udało.
- Kto śmie budzić mnie o czwartej rano?!
- Ja, Rusiek wstawaj i wyjdź. 
Ruska wstała i otworzyła mi drzwi,.
- Siadaj i dlaczego ty mnie budzisz tak rano?
- A bo wpadłam na pomysł żebyśmy z całą ekipą oczywiście jeżdżącą pojechać w teren, co ty na to?
- Możemy. Ale z wyjątkiem Rayana. 
- On też jedzie to nowy stajenny i umie jeździć, nie możemy traktować go gorzej niż innych. 
- Możemy. Szybciej się zwolni. 
- Ruska! Zrób to dla mnie.
- Niech ci będzie. - odparła niezadowolona.

- No widzisz jaka ty kochana :)

 Przygotowałam się do terenu i zeszłam do kuchni. Piętnaście osób krzątało się po pomieszczeniu robiąc mnóstwo hałasu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca, wypatrzyłam je między Chrisem, a Anką. Kiedy zajęłam krzesło i przywitałam się z resztą,  Del podstawiła mi talerz si jajecznicy pod nos i niemal wykrzyczała "smacznego" z niesamowitą radością. Zerknęłam na nią z grymasem i zabrałam się do jedzenia. Po kilkunastu minutach wytoczyliśmy się do stajni, nastąpiła Wielka Akcja Czyszczenia Koni, szczotki były wszędzie. To samo z czaprakami, siodłami, ochraniaczami... Avenger niecierpliwie zerkał na drzwi, spoglądał tez na korytarz z nieukrywaną irytacją. Uspokoiłam go i dokończyłam przygotowania żeby wyjść ze stajni przed "korkiem".

 Wszyscy byli już na koniach, zwyjątkiem Rayana.
- Rayan wsiadaj.
- Już już tylko podepnę popręg.
Gdy wsiadł każdy z nas przydzielił się który kto jedzie. Gdy już się jakoś ogarneliśmy wszyscy, ruszyliśmy w stronę bramki. Wszyscy zaczeli gadać, że nikogo nie było słychać był jeden wielki hałas.
- A kto jedzie pierwszy? - Zapytałam, jadąc na końcu.
- Eeee... Ty? - Odpowiedziała Megan.
- O boże... Nawet nie wiem która ja jadę :)
Wszyscy zaczeli się śmiać. Ja zresztą też.
- Jak tam z tyłu ekipa?
- A narazie wspaniale.
Ruska dojechała do mnie do pary. Chwilę sobie pogadałyśmy po czym wycofała się za mnie.
- Wszyscy gotowi do kłusa? - Zapytałam
- Tak - Odpowiedzieli chórem
- To kłusem. - Oznajmiłam.
Ruszyliśmy kłusem, zapadła cisza. Wszyscy skupili się na poprawnym kłusie :) Jechaliśmy narazie spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
- Dobra, do stępa.
- Czemu?! - Zapytał Rayan.
- No widzisz jaka droga się zaczyna jak ją przejedziemy to zaczniemy kłusować.
- Dobra.
Zawróciłam na tył chciałam zobaczyć co się dzieje więc żebym nie była sama dołączyłam do Nicka.
- Jak tam się jedzie?
- Narazie dobrze, wiesz chciałbym nauczyć się skakać i praktycznie nie wiem kto by mógł udzielić mi lekcji.
- A co byś powiedział o mnie?
- Naprawdę?
- Tak naprawdę
- No to z wielką chęcią.
Dalej jechałam w parze z Nickiem, gdy poprosiłam Ruskę żeby teraz ona poprowadziła nas. Oczywiście się zgodziła więc powiedziała że mamy zacząć kłusować.Wszyscy zaczeli kłusować, Sparrow trochę zamulał więc dodałam impuls.

Avenger dawał radę, fajnie spisywał się w roli czołowego. Chociaż zazwyczaj w takiej sytuacji odbija mu szajba, dawał się ogarnąć. Zerknęłam na siebie i uśmiechnęłam się do Delki, która w najlepsze gawędziła z Nickiem. Wjechaliśmy na szerszą ścieżkę, więc zastęp się rozwalił i każdy jechał jak chciał. Poczułam, że mój ogieras zaczyna swoje bunty i zaraz będę miała problem. 
-Kto chce prowadzić? - krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź zrobiłam dużą woltę by wylądować na końcu, gdzie było bezpieczniej. Mój rumak lubi ponosić, a nie miałam ochoty na darmowy wyścig
wiatrem wzdłuż łąk. Moje miejsce zajął Jack, więc wszystko było pod kontrolą. Jechaliśmy sobie niewymagającym kłusikiem, doczepiła się do mnie Vienne, więc miałam towarzystwo. Jednak jeden z pierwszych koni zaczął brykać. Nie mogłam zauważyć, który, ale chyba coś go ugryzło. 

Potem reszcie zaczeło odbijać wszystkie zaczeły jakoś dziewnie się zachowywać Sparrow stanął dęba nie mogłam wogóle go opanować, inne konie też coś strzeliło. Wkońcu z tyłu słyszeliśmy jakieć szelesty.
- Ej kto tam jest? - Zapytała przerażona Jessica.
I nagle z drzew wyskoczyło stado dzików, konie zaczeły gnać do tak wystraszo przodu były tak wystraszone że nie wiedziały gdzie jadą.
- Wszyscy do galopu!, nie zagradzać sobie dróg jedziemy nad ocean.
Wkońcu ja ze Sparrow wyprzedziłam wszystkie konie, dostałam kopa w nogę od Castla gdy przejeżdżałam obok niego. Jadąc pierwsza poprostu nie wiem gdzie jechałałam, jechałam na ślepo najwarzniejsze teraz dla mnie to pozbyć się dzików. Nie dawały za wygraną ale konie były tak wystraszone że cwałowały, już były bardzo zmęczone. Próbowałam je zgubić. Po kilku minutach skręciliśmy gdzieś i zgubiliśmy nasze dziki.
Zwolniliśmy galop ale jeszcze żeby się nie martwić kilka minut jeszcze sobie pojechaliśmy galopem. I po kilku minutach zwolniliśmy do stępa.
- Wszyscy cali? - Zapytałam
- Raczej tak - Odpowiedziała ruska
- To jedziemy dalej.
Gdy dojechaliśmy do oceanu, wszyscy go podziwiali. Wkońcu podjechałam do Ruski i powiedziałam jej na ucho, by zorganizować zabawę w berka, oczywiście Rusce pomysł jak najbardziej się spodobał. Zaproponowaliśmy zabawę innym, zgodzili się. Ruska zaczeła gonić, przez kilka minut nie mogła nikogo złapać. Potem złapała. Jeszcze z 10 min graliśmy tak sobie a potem powiedziałam że już czas by się zbierać bo zbliśało się do godziny 19. Niestety nikt jeszcze nie chciał wracać.
- To możę pogalopujemy sobie do wody i potem zaczniemy wracać? - Zapytał Harry
- Tak!!! - Wszyscy odpowiedzieli.
- Ale... Trzeb się już zbierać.
- Del, ty nie masz nic do powiedenia wszyscy się zgodzili dawaj choć :D
- No dobra:)
Pogalopowaliśmy do wody galopem, bez tarzania Sparrow by nie wyszedł z wody, no niestety musiałam mu na to pozwolić. Ja byłam cała mokra wszyscy się ze mnie śmiali:)
- To  co wracamy? - Powiedziałam z niechcenia, już jechać.
- No jak musimy to tak. - Odpowiedzieli.
Zawróciliśmy i poprosiłam Ruskę o chwilę prowadzenie zastępu. Ja pojechałam do Nicka. Pogadaliśmy sobie trochę, Nick opowiedział mi więcej o sobie i wogóle bardzo dużo dowiedziałam się o nim.
- Del, to co prowadzisz?
- Tak już jadę.

Jechaliśmy sobie z 40 min, ujrzeliśmy stajnię. Koni już na pastwisku nie było. Każdy dojechał do stajni tam gdzie miał konia. zaprowadziliśmy je do boksów, rozsiodłaliśmy, ogarneliśmy stajnię i zaczeliśmy szykować dla koni kolacyjkę. Gdy w stajni klaczy nakarmiliśmy wszystkie klacze, poszłam sprawdziś jak tam w stajni ogrów. Usłyszałam walącego konia w boks, szybko pobiegłam sprawdzić który to, i ujrzałam Secreta.
- A czemu Secret nie dostał? - Zapytałam zła.
- O boże... Zapomniałem o nim. - Powiedział Rayan.
- To już daj mu, szybciutko. A ja już pomogę wam zamiatać.
- Okej.
Rayan wsypał Secretowi, niestety nie domknął boksu. Secret sobie odsunął drzwiczki i uciekł, w stronę lasu pobiegł.
- Rayan! Nie doknołeś boksu!
W pobliżu miałam tylko Arima, czym prędzej założyłam kantar i doczepiłam jakoś dwa uwiązy, poprosiłam Nicka by wsadził mnie. I jak najszybciej mogłam pogalopowałam w stronę lasu. Ze sobą miałam ląże. Widząc Secreta ogon dodałam galop, i czym prędzej dołączyłam do niego. Gdy byłam już bardzo blisko zażuciłam ląże na jego szyję, udało dopiero się za czwartym razem. Po czym spokojnie wróciliśmy do stajni.

niedziela, 15 września 2013

Trening wyścigowy | *Treasure Smile, Morgana Le Fay, Devil's Advocate & Black Rose |

*Treasurre Smile  & Delicja
Morgana Le Fay  & Ruska
Devil's Advocate  & Harry
Black Rose  & Dylan

Siedziałam przed stajnią i grzecznie czekałam na przyjazd trzech moich przyjaciół z Lidera, którzy po długich pertraktacjach zdecydowali się przyjąć ofertę pracy w DS. W końcu taksówka wjechała na dziedziniec, a ja podniosłam się z ławeczki i z gigantycznym uśmiechem podeszłam do wysiadających Megan, Vienne i Chrisa. Zrobiliśmy zbiorowego przytulańca i zaprowadziłam ich do domu, gdzie pokazałam pokoje. Vi była obok mnie, reszta na drugim piętrze.
- Mam trening, muszę lecieć. Oprowadzicie się sami, co nie? – uśmiechnęłam się gdy zeszliśmy do kuchni po zimną colę.
- Jaki? – zapytała Meg.
- Wyścigowy.
- To idziemy patrzeć. – wyszczerzyła się. – Gdzie to?
- Daleko. Znajdźcie Valentine i każcie się jej zawieść na tor, ok?
- Spoko. To do zobaczenia.
Pomachałam im i wyszłam z domu, by po chwili znaleźć się w stajni klaczy. Zabrałam sprzęt Morgany i udałam się do boksu klaczy. Na szczęście miała całkiem dobry humor i pozwoliła mi się wyczyścić. Zakładanie ogłowia poszło troszkę gorzej, ale wkrótce miała już na sobie cały ekwipunek. Poklepałam ją po łopatce i spojrzałam na nią z uśmiechem.
- Dzisiaj będzie trudniej. – oświadczyłam. – Ale damy radę, prawda? – Potargałam jej grzywkę i otworzyłam drzwiczki po czym wyszłyśmy na korytarz
Gdy tylko znalazłyśmy się na zewnątrz wsiadłam na nią ze schodków, a gdy ruszyłam, ze stajni wyszła Delicja z Treasure Smile.
- Hej! – krzyknęłam zapinając kask.
- No cześć Russ. Gdzie reszta?
- Oni zawsze się spóźniają. Przywykniesz. – uśmiechnęłam się.
Po minucie pojawili się Dylan z Black Rose i Harry z Devil’s Advocatem. Ogier jechał jako czołowy, dalej Fayka, Black i Smile. Wyjechaliśmy za bramę i żwawym stępem kierowaliśmy się na nasz tor wyścigowy, po około 10 minutach zakłusowaliśmy. Konie były podekscytowane, szczególnie moja kara i Advocat, który przyjechał do nas kilka dni temu i miał to być jego pierwszy trening. W końcu przekroczyliśmy furtkę i wjechaliśmy na przygotowaną bieżnie. Cztery osoby krzątały się przy bramkach. Wybraliśmy sobie miejsce na krótką rozgrzewkę i zaczęliśmy kręcić wolty, pół wolty, zatrzymania itd. Morgana nie była dziś aniołkiem, ale potrafiłam ją opanować. Zerknęłam na ogra, który niemiłosiernie machał głową i co jakiś czas usiłował stawać dęba. Po kilku minutach walki o życie zwolniliśmy do stępa i podeszliśmy do bramek. Tutaj po raz kolejny mogliśmy obserwować jak bardzo Devil nienawidzi boksu. Jednak Harry udowodnił, że potrafi sobie z nim poradzić i chwilę potem ogier siedział w środku groźnie łypiąc na mnie i stojącą obok Treasure. Kiedy drzwiczki otworzyły się, wszystkie cztery konie galopem wypadły na tor. Naturalnie moja kara poszła przed siebie jakby się za nią paliło. Po 100 metrach byłyśmy pierwsze, biegłyśmy przy wewnętrznej, pół długości za nami na prawej szła Treasure, a z tyłu pozostałe dwa rumaki. Black przy barierce, a Devil utrzymywał się bliżej środka toru. Dystans wynosił 1800 metrów, ustawienie zaczęło się zmieniać dopiero po 900 metrach. Za drugim zakrętem Delicja kazała Smile zaatakować, co klacz uczyniła bez wahania. Przyspieszyła zrównując się z nami, ale Morgana nie pozwoliła się wyprzedzić. Biegłyśmy łeb w łeb stopniowo zwiększając prędkość, przy 1100 metrze Tres zyskała przewagę pół długości. Wstrzymała Fay, nie wytrzymałaby tego tempa. Postanowiłam poczekać na ten odpowiedni moment, jednak zamiast tego obok pojawił się Devil, a tuż za sobą czułam Black. Morgana robiła ro samo co przed chwilą, nie pozwalała Advocatowi się wyprzedzić i galopowali obok siebie coraz szybciej i szybciej. No dobra, zostało 400 metrów. Treasure była dwie długości przed nami po wewnętrznej, więc kiedy tylko rudy odbił na prawo, poszłyśmy w jego slajdy, jednak Harry zablokował mnie. Nie było miejsca między zadami  jego i Smile, którą dogoniliśmy. Czekałam i obserwował sytuację z irytacją. Morgana również wkurzała się, miała siłę by ich minąć, jednak nie było na to szansy.  W końcu cos się zmieniło! Treasure dostała impuls, dzięki czemu poszła na przód, natychmiast wykorzystałam sytuację i zjechałam na jej ślad goniąc ją. Ponownie zrównałam się z Devilem. Black Rose udało się biec obok niego, mniej więcej pół długości. Jednak gdy obydwoje przyspieszyliśmy by zbliżyć się do prowadzącej stawkę straciła siły i stopniowo oddalała się. Przekroczyłam linię mety nos w nos z Advocatem i jedną długość na Treasure.
- Heeej… - uspokajałam Morganę. Kiedy zwolniła do galopu poklepałam ją po szyi. – Brawo Fay!
Rozejrzałam się, reszta także starała się ogarnąć swoje konie. Devil rżał jak opętany i w takim akompaniamencie kłusem podążyliśmy do wyjścia. Dosłownie chwilę później zwolniliśmy do stępika i tak wróciliśmy do stajni. Na spokojnie rozsiodłaliśmy wierzchowce i odprowadziliśmy je do stajni. Kiedy sprzęt był już w siodlarni ruszyliśmy do kuchenki i rozsiedliśmy się na fotelach, Harry wyjął z lodówki sok i rozlał do szklanek po czym nam je rozdał.

- Black dobrze biegła. – oświadczył Dylan.
- Morgana biegła znakomicie. – uśmiechnęłam się.
- A Devil nie biegł. Tylko spacerował. Ja czuje, że on mógł znacznie więcej, ale nie chciało mu się ruszyć tyłka. A z drugiej strony bez sensu byłoby go dzisiaj forsować. Ruska, ty i Fayka kontra ja i Advokat w piątek o 17. – powiedział rozeźlony Harry.
- Ale wiesz, że nie dam ci wygrać? – popatrzyłam na niego poważnie.
- Nie potrzebuje forów. – obruszył się.
- Dobrze panowie, trzeba jeszcze wynieść obornik z kilku boksów. – Wtrąciła się Del i wstała. – A ja muszę zrobić kolację.
- Zamawiam tosty. 

Kassidy | kotka | dachowiec



























=GALERIA=

=Informacje podstawowe=
Imię: Kassidy
Płeć: kotka
Rasa: mieszaniec
Data urodzenia: 20 stycznia 2012r.
Matka: NN [ - ]
Ojciec: NN [ - ]
Predyspozycje: -

=Opis=

Kotka wszędzie wtyka swój słodki nosek, uwielbia się psocić i robić bałagan ;D Jest tak niesamowicie kochana, ze aż trudno się nadziwić jak pocieszne jest to stworzonko. Niczego się nie boi dlatego trzeba uważać żeby nie wymknęła się z domu, może się zgubić. Nawet do obcych psów biegnie i chce się bawić. Jest ciekawa otoczenia i kocha się bawić wszystkim co znajdzie. Lubi się też przytulać i łasić, codzienna zabawa to dla niej radocha. Ruska dostałą ją od Matt’a, przez jakiś czas nie mogła jej wziąć do siebie,a le teraz po przeprowadzce do Delicious Stable, Kassie zamieszkała ze swoimi właścicielkami.

=Formalności=
Właściciel: Delicious Stable
Poprzedni właściciel: WHK Lider
Hodowla: WSK Biała Róża 

=Informacje szczegółowe=
Imię stajenne: Kassie, Sidy, Kass, Psotka
Chip: posiada
Kondycja celująca
Zdrowie: bardzo dobre
Odrobaczany: regularnie
Szczepiony: tak
Do hodowli: tak

=Potomstwo=
=Treningi i inne=

Trening pokazowy | Victoria Donnato |

Victoria Donnato
Mały maneż - Delicious Stable

Byłam w stajni, postanowiłam wziąść dziś Victorię na trening pokazowy. Wyczyściłam ją na szybko, założyłam jej prezenterkę i doczepiłam uwiąz.
- Rusiek, potrzymasz mi na chwilkę Victorię? Nie przyniosłam na maneż palcata i piłki, którą miałam się później pobawić z Vicą.
- Jasne, leć.
- Ok, dzia.
Pobiegłam do siodlarni po palcat i średniej wielkości piłkę. Ułożyłam wszystko na maneżu, tylko piłkę na razie z boku. Pobiegłam do Victorii.
- Dzięki jeszcze raz Rus.
- Nie ma sprawy.
Weszłyśmy na maneż, wprowadziłam na duże kółko Victorie. Klacz szła jak ślimak, niczym się nie interesowała. Patrzyła na coś innego w ogóle ignorowała mnie.
- Victoria... - Powiedziałam.
Klacz dalej zero zainteresowania, nawet nie zareagowała jak powiedziałam jej imię. Zaczynała się nudzić więc postanowiłam poćwiczyć zatrzymania na komendę. Nie udawało się więc pomagałam sobie batem. Po kilku próbach wystarczył sam głos. Następnie próbowałam ukłonów, klacz ukłon miała opanowany dla niej to pestka. Kiedy uznałam że Vicka jest gotowa powiedziałam słowo ,,KŁUS''. Niestety klacz nie zareagowała więc powiedziałam jeszcze raz, za drugim razem też się nie udało, więc pomogłam sobie batem. Tym razem wyszło.
- Dawaj Vicka.
Klacz spojrzała na mnie i przyśpieszyła kłusa, tym razem pięknie się prezentowała. Kończyny pod sam nos.
Jeszcze kilka razy poćwiczyliśmy, przejścia stęp - kłus, kłus - stęp na jedną i drugą stronę. Widząc że klacz już bardziej jest zaciekawiona, dałam komendę do kłusa. Klacz zakłusowała. Po okrążeniu jednego kółka kłusem powiedziałam:
- Prrrr...... Stęp.
Dokładnie posłuchała mnie, zmieniłam kierunek i znowu dałam komendę do kłusa. Klacz wszystko poprawnie na razie wykonywała, i znowu powiedziałam:
- Prrrr...... Stój.
- Tak dobry konik, super.
Podeszłam do klaczy dałam jej kostkę cukru, poklepałam klacz po szyi i wykonałam zwrot na zadzie, a potem zwrot na przodzie.
- Okej to ,,GALOP''.
Na początku się zawahała, ale po kilku krokach ruszyła galopem. Klacz galopowała rytmicznie i płynnie. Kilka kółek tak sobie galopowała.
- Kłus.
Klacz rytmicznie przeszła do kłusa, zmieniliśmy kierunek i na drugą stronę dałam sygnał do galopu. Galopując klacz prezentowała się doskonale. Przeszła do stępa podeszła do mnie i szukała mi po kieszeniach. Dałam jej kostkę cukru i odpięłam uwiąz. Wzięłam tylko palcat i w środku przypatrywałam się klaczy. Popędziłam ją do galopu, klacz zaczęła brykać i po prostu tak ostro galopowała że omal by się nie przewróciła jak zakręcała. Popędzałam ją jeszcze by się wygalopowała. Gdy klacz przeszła do kłusa puściłam bat i ustałam nieruchomo. Vicka podeszła do mnie i pyszczkiem zaczęła się wtulać we mnie. Postanowiłam na dziś zakończyć ale jeszcze na koniec pobawić się piłką którą przyniosłam.
Pobawiłam się jeszcze z klaczą piłką 25 minut. Potem odprowadziłam ją na pastwisko.

sobota, 14 września 2013

Victorian Brio Lestat | og | oo
















=Informacje podstawowe=
Imię: Victorian Brio Lestat
Ojciec: *Call Me Lestat  | WHK Lider |
Płeć: ogier
Rasa: koń czystej krwi arabskiej
Maść: gniada
Data urodzenia: 2 marca 2011r.
Wzrost: 152 cm

=Predyspozycje=
-pokazy i wystawy

=Opis=

Charakter: Na razie zachowuje się jak każdy źrebak, z tym, że ma świetne podejście do ludzi i nam ufa. Zobaczymy co z niego wyrośnie, na razie nie jestem w stanie zbyt dużo napisać. Lesiu II to z pewnością niesamowity konik i ulubieniec całej stajni ;] Każdy kto chodź raz miał z nim styczność już zawsze będzie go ubóstwiał, łącznie z nami oczywiście. /-sierpień 2013... Lesiu całkiem wdał się w mamę, spokojną i cierpliwą Victorię Donnato. Nie mamy z nim problemów, których się spodziewałyśmy. Bardzo chętnie i szybko poznaje świat, podawanie kopyt opanował w dzień.
W stajni: Bardzo lubi być w centrum uwagi, dlatego gdy tylko ktoś wchodzi do budynku Lestat II daje niezły koncert. Uwielbia czyszczenie i przebywanie z człowiekiem, któremu ufa bezgranicznie. Można  z nim zrobić wszystko. Trochę boi się wody, ale nie chodzi mi tutaj o kałuże czy jezioro, ale o wąż w myjce. Ciężko nakłonić go do spokojnego stania gdy wokół otaczają go rury, gąbki, szampony itd.
Historia: Jest to synek najłagodniejszej klaczy i najbardziej demonicznego ogiera, jakiego widziały nasze oczy. Z niecierpliwością czekamy na jakiś ukształtowanie się jego osobowości i szczerze mówiąc mam obawy ;] Lestat to koń, który nie nadaje się na ojca, jednak my, głupie baby, postanowiłyśmy zaryzykować, krzyżując go z klaczą Victorią. Siwa arabka to oaza spokoju i zrównoważenia. Tak więc albo wyrośnie na aniołka, albo na diabła, wszystko się okaże… / -sierpień 2013... Lestat w wieku dwóch lat pokazał nam, że nasze obawy mogą odejść w siną dal. Charakter ma po mamusi.
Wobec innych koni: Jak to źrebak: jest teraz ciekawy świata i wszystkiego chce próbować na własnej skórze nierzadko pakując się w tarapaty… Uwielbia towarzystwo i mógłby godzinami bawić się z Cynamonem, ale i końmi dużo starszymi od niego. /-sierpień 2013... Wyrósł nam na pięknego i świetnego ogierka, który wspaniale dogaduje się z innymi końmi. Może się z nimi bawić godzinami i nikomu nie dzieje się krzywda.

=Formalności=
Właściciel: WHK Lider
Poprzedni właściciel: -
Hodowla: WHK Lider

=Dokumenty=
-licencja hodowlana

=Informacje szczegółowe=
Znaczenie imienia: -
Imię stajenne: Lesiu II, Lestat, Braian, Victor
Chip: posiada
Kondycja: celująca
Zdrowie: celujące
Kontuzjowany: nie
Odmiany: gwiazdka, skarpetka i koronka
Odrobaczany: regularnie
Szczepiony: tak
Werkowany: regularnie
Kuty: nie
Tarnikowane zęby: tak
Ujeżdżony: nie
Do hodowli: -
Bonitacja: 92
Ilość osiągnięć: 9

=Potomstwo=
 -klacze
-ogiery/wałachy
 
=Treningi i jazdy=

=Osiągnięcia i tytuły=
-sukcesy sportowe | - |:

-sukcesy pokazowe | 7 |:
  1. I miejsce na wystawie arabów kat. Młodziki | Hipodrom Amarant |
  2. I miejsce na wystawie arabów w kat. źrebięta | HK Saphira |
  3. I miejsce na wystawie koni w kat. młodzież | Jakarta Arabians |
  4. II miejsce na Pokazie Koni Czystej Krwi Arabskiej u Dziennikarki
  5. III miejsce w wystawie | Hipodrom Nesquik |
  6. III miejsce na wystawie w kat. ogiery | Hipodrom Thetawaves
  7. IV miejsce na wystawie w kat. araby | Hipodrom Thetawaves
-inne | 2 |:  
  1. I miejsce w maściochach [gniadych] | Hipodrom Babilon |
  2. Tytuł: najlepszy ruch pokazu | Apocalypto Arabians | 
=Informacje dla hodowców=
Cena stanówki: -
Cena nasienia: -

Dragonfly | og | xx





















=GALERIA=

NA SPRZEDAŻ!!
Imię: Dragonfly
Data urodzenia: 11 listopad 2011r.
Matka: Desert Storm
Ojciec: *Dark Dragon
Rasa: koń pełnej krwi angielskiej
Wzrost: 159 cm
Predyspozycje: wyścigi płaskie 1200 - 1800