Idąc z Tornadą na pastwisko dostałam sygnał, że trening na
hali zaraz się zaczyna i mam stawić się w roli trenera. Przyspieszyłam kroku i
otworzyłam bramkę, pogłaskałam Torni po pyszczku po czym odpięłam uwiąz i
zamknęłam furtkę gdy tylko klacz pobiegła do stada. Udałam się do stajni,
większość koni biegała na padokach lub ćwiczyła pod siodłem. Było po 9, więc jeźdźcy
intensywnie zajmowali się nimi, by zdążyć przed południowym ukropem. Krzyknęłam „uwaga” po czym otworzyłam wrota i
wmaszerowałam na halę ogarniając wzrokiem trzy stępujące rumaki: Coffey pod
Vienne, Avenger pod Valentine i Castel WM pod Megan.
- Hej wszystkim! – powiedziałam radośnie i podeszłam do
radia mieszczącego się na ścianie przy trybunie. Włączyłam je wiedząc, że jazda
z podkładem jest o wiele przyjemniejsza, a potem wyszłam na środek. Wcześniej
stajenni ustawili nam czworobok i usunęli przeszkody.
- No dobra, to robimy wolty, serpentyny, półwolty, zwroty.
Rozciągamy rumaki. – zarządziłam i usiadłam na stojaku z literką K. – Coffey jedzie
w przeciwnym kierunku do chłopaków.
Obserwowałam jak Avenger kłóci się z Val, próbował ją zdominować,
ale dziewczyna nie siedziała w siodle po raz pierwszy i szybko pokazała mu, że
nie da sobie w kasze dmuchać. Po tym zganaszował się i szedł raźno do przodu.
Wyśmienicie wykonywał wszelkie figury, które UFO postanowiła nam zaprezentować.
Coffey miała małego lenia po
wczorajszych skokach, ale trzeba było ją rozruszać. Vienne ładnie oddziaływała
na nią pomocami, tak, że wkrótce klacz zaczęła stępować z ochotą i dziarsko
robiła wolty oraz serpentyny. Widziałam na prawdę przyzwoity zwrot na przodzie
w jej wykonaniu.
- Musisz ją dziś porządnie uelastycznić. Jest bardziej
spięta niż zwykle. – powiedziałam do amazonki siwej podchodząc do nich, gdy się
cofały. – Masa wolt i wężyków różnym tempem.
Vi skinęła głową i ruszyła żwawym stępem, by po chwili
zrobić pół woltę. Spojrzałam na Megan, która dobrze radziła sobie z Castelem.
Co prawda ogier jak zwykle testował jeźdźca i starał się przestraszyć
dziewczynę, ale ona też ma twardy charakter i radziła sobie bardzo dobrze. Nawet
pozwolił się jej zganaszować i szedł całkiem dobrym tempem. Po kilku minutach
poprosiłam Val o kłus, Avenger po drobnej sprzeczce ruszył szybszym chodem i od
razu złożył się poruszając się płynnie, a także sprężyście. Przez jakiś czas UFO utrzymywała to tempo
robiąc wszelkie proste figury ujeżdżeniowe. W międzyczasie Coffey i Castel
zakłusowali.
- Nie no, ale Coffey to się wlecze! Zrób okrążenie
najszybszym kłusem na jaki się zdobędziesz i dopiero. – powiedziała w wyrzutem, a Vi używając
pomocy skłoniła klacz do bardzo wyciągniętego chodu. Ledwo nadążała, ale o to
nam chodziło. Miałam nadzieję, że obudziła się chociaż trochę i będzie bardziej
aktywna niż do tej pory. Vienne skupiała się na rozgrzewce, a ja spojrzałam na
Avengera. Szło mu dobrze, nie ociągał się, biegł złożony z ładną akcją kończyn.
To samo zaobserwowałam u Castela, widać, że złapał kontakt z Meg i radzą sobie
świetnie. Muszę ją częściej do niego przydzielać.
-Dobra, Avenger na pierwszy ślad i wyciąga kłus jak się da.
Potem to samo Castel.
Kiedy ćwiczenie zostało wykonane, Coffey zajęła się sobą, a
ja skupiłam się oglądaniu trawersów
ogierów. Potem roboczych piruetów, a na koniec zatrzymań z kłusa wszystkich trzech
wierzchowców.
- Dobra poróbcie sobie jeszcze przejścia i zagalopujcie po kolei.
Po kilku minutach Fey i Ave zjechali na wolty, a gniady SP
ustawił się na ścianie. Megan w narożniku wypchnęła go do galopu na prawo.
Zagalopowanie świetne, płynny ruch, dobre tempo.
- Dobrze! Po dwa okrążenia w obie strony. Zmiana przez lotną
na przekątnej. Kiedy będziesz ją robiła Avenger niech zagalopuje w przeciwnym
kierunku i to samo. Coffey do stępa, ćwicz zwroty i cofania.
Uśmiechnęłam się widząc lotną zmianę nogi Castela i
skrzywiłam się widząc paskudne zagalopowanie Ave’go. Jak zawsze ma z tym
problem.
- Valentine, do kłusa i powtórz. Tyle razy ile będzie trzeba.
Dziewczyna zwolniła do kłusa, a tuż przed najbliższym narożnikiem dała
ogierowi potrzebne sygnały. Zręcznie przeszedł w galop, więc pochwaliłam ich i
zerknęłam na Cassiego, który robił trzecie okrążenie na lewo.
- Megan wjedź na woltę, popracuj z nim. Coffey galop i to
samo co reszta.
Klacz posłusznie dała zaprowadzić się kłusem na pierwszy
ślad po czym ominęła bujającego się Avengera i zgrabnie zagalopowała. Po dwóch okrążeniach
zrobiła udaną lotną zmianę nogi i chętnie popędziła w drugą stronę. Minęło
kilka minut, które poświęciliśmy na ćwiczenia w galopie, przede wszystkim były
to lotne i ciasne wolty. Poprosiłam o przejście do kłusa, potem stępa i
zaczęłam tłumaczyć krótki program, jaki na czworoboku miały wykonać ogiery.
- Castel. – Powiedziałam zapraszając Megan do wjechania między
płotki.
Dziewczyna zrobiła to kłusem zebranym i ładnie zatrzymała
się na środku. Kiedy ruszyła tym samym chodem i skręciła w lewo, szłam do literki
C by oglądać ją z perspektywy sędziego.
Wszelkie wolty, trawersy i przejścia wychodziły mu bardzo dobrze. Chociaż
widziałam drobne zgrzyty przy zmianie chodu z kłusa do stępa. Gdy skończyła i
wyjechała na luźnej wodzy powiedziałam o tym i poklepałam konia po łopatce.
- Avenger! – krzyknęłam do Val, która stępowała na drugim
końcu hali.
Podobnie jak poprzednik, Ave nie miał problemu z zatrzymaniem
i poruszaniem się w prawidłowym zebraniu, co prawda trawers oceniłabym dość
nisko, ale za to lotne i kontrgalop miał opanowane na najwyższym poziomie.
Kiedy skończył wytłuściłam jego amazonce co i jak, po czym zaprosiłam Coffey.
Siwa raźno wkłusowała na środek i zatrzymała się niemal idealnie na środku.
Miała trochę zły rozstaw kopyt, ale nie przejmując się tym ruszyła kłusem by przy
„C” skręcić w lewo i wykonać przekątną. Szło jej bardzo dobrze, Vi pilnowała
jej tempa i ustawienia podczas wykonywania figur. Jedyną moja obiekcją była
trochę spłaszczona wolta w galopie, czego nie omieszkałam oznajmić po wyjściu
klaczy z czworoboku.
- No dobra chwila kłusa i rozstępujcie je. Dziękuję za
trening. – Uśmiechnęłam się po czym udałam się do wyjścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz