piątek, 20 września 2013

Teren | zbiorowy |

Ruska & Avenger
Delicja & Sparrow's Owen
Sabrina & Diamond Mirage
Valentine & Coffey
Jack & Vanessa
Megan & Agat
Anabelle & Golden Flame
Erika & Unique Trial
Vienne & Chili Con Carne
Sabina & Castle WM
Megan & The Key
Dylan & Accendino
Harry & Remington
Jessica & Reveur
Nickolas & Silver Elle
Rayan & Honor


Rano o godzinie 4. Pobiegłam do pokoju Ruski i zaczęłam po cichu stukać w drzwi. 
- Ruska obudź się, Ruska..
Musiałam powtarzać jeszcze kilka razy, ale w końcu się udało.
- Kto śmie budzić mnie o czwartej rano?!
- Ja, Rusiek wstawaj i wyjdź. 
Ruska wstała i otworzyła mi drzwi,.
- Siadaj i dlaczego ty mnie budzisz tak rano?
- A bo wpadłam na pomysł żebyśmy z całą ekipą oczywiście jeżdżącą pojechać w teren, co ty na to?
- Możemy. Ale z wyjątkiem Rayana. 
- On też jedzie to nowy stajenny i umie jeździć, nie możemy traktować go gorzej niż innych. 
- Możemy. Szybciej się zwolni. 
- Ruska! Zrób to dla mnie.
- Niech ci będzie. - odparła niezadowolona.

- No widzisz jaka ty kochana :)

 Przygotowałam się do terenu i zeszłam do kuchni. Piętnaście osób krzątało się po pomieszczeniu robiąc mnóstwo hałasu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca, wypatrzyłam je między Chrisem, a Anką. Kiedy zajęłam krzesło i przywitałam się z resztą,  Del podstawiła mi talerz si jajecznicy pod nos i niemal wykrzyczała "smacznego" z niesamowitą radością. Zerknęłam na nią z grymasem i zabrałam się do jedzenia. Po kilkunastu minutach wytoczyliśmy się do stajni, nastąpiła Wielka Akcja Czyszczenia Koni, szczotki były wszędzie. To samo z czaprakami, siodłami, ochraniaczami... Avenger niecierpliwie zerkał na drzwi, spoglądał tez na korytarz z nieukrywaną irytacją. Uspokoiłam go i dokończyłam przygotowania żeby wyjść ze stajni przed "korkiem".

 Wszyscy byli już na koniach, zwyjątkiem Rayana.
- Rayan wsiadaj.
- Już już tylko podepnę popręg.
Gdy wsiadł każdy z nas przydzielił się który kto jedzie. Gdy już się jakoś ogarneliśmy wszyscy, ruszyliśmy w stronę bramki. Wszyscy zaczeli gadać, że nikogo nie było słychać był jeden wielki hałas.
- A kto jedzie pierwszy? - Zapytałam, jadąc na końcu.
- Eeee... Ty? - Odpowiedziała Megan.
- O boże... Nawet nie wiem która ja jadę :)
Wszyscy zaczeli się śmiać. Ja zresztą też.
- Jak tam z tyłu ekipa?
- A narazie wspaniale.
Ruska dojechała do mnie do pary. Chwilę sobie pogadałyśmy po czym wycofała się za mnie.
- Wszyscy gotowi do kłusa? - Zapytałam
- Tak - Odpowiedzieli chórem
- To kłusem. - Oznajmiłam.
Ruszyliśmy kłusem, zapadła cisza. Wszyscy skupili się na poprawnym kłusie :) Jechaliśmy narazie spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
- Dobra, do stępa.
- Czemu?! - Zapytał Rayan.
- No widzisz jaka droga się zaczyna jak ją przejedziemy to zaczniemy kłusować.
- Dobra.
Zawróciłam na tył chciałam zobaczyć co się dzieje więc żebym nie była sama dołączyłam do Nicka.
- Jak tam się jedzie?
- Narazie dobrze, wiesz chciałbym nauczyć się skakać i praktycznie nie wiem kto by mógł udzielić mi lekcji.
- A co byś powiedział o mnie?
- Naprawdę?
- Tak naprawdę
- No to z wielką chęcią.
Dalej jechałam w parze z Nickiem, gdy poprosiłam Ruskę żeby teraz ona poprowadziła nas. Oczywiście się zgodziła więc powiedziała że mamy zacząć kłusować.Wszyscy zaczeli kłusować, Sparrow trochę zamulał więc dodałam impuls.

Avenger dawał radę, fajnie spisywał się w roli czołowego. Chociaż zazwyczaj w takiej sytuacji odbija mu szajba, dawał się ogarnąć. Zerknęłam na siebie i uśmiechnęłam się do Delki, która w najlepsze gawędziła z Nickiem. Wjechaliśmy na szerszą ścieżkę, więc zastęp się rozwalił i każdy jechał jak chciał. Poczułam, że mój ogieras zaczyna swoje bunty i zaraz będę miała problem. 
-Kto chce prowadzić? - krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź zrobiłam dużą woltę by wylądować na końcu, gdzie było bezpieczniej. Mój rumak lubi ponosić, a nie miałam ochoty na darmowy wyścig
wiatrem wzdłuż łąk. Moje miejsce zajął Jack, więc wszystko było pod kontrolą. Jechaliśmy sobie niewymagającym kłusikiem, doczepiła się do mnie Vienne, więc miałam towarzystwo. Jednak jeden z pierwszych koni zaczął brykać. Nie mogłam zauważyć, który, ale chyba coś go ugryzło. 

Potem reszcie zaczeło odbijać wszystkie zaczeły jakoś dziewnie się zachowywać Sparrow stanął dęba nie mogłam wogóle go opanować, inne konie też coś strzeliło. Wkońcu z tyłu słyszeliśmy jakieć szelesty.
- Ej kto tam jest? - Zapytała przerażona Jessica.
I nagle z drzew wyskoczyło stado dzików, konie zaczeły gnać do tak wystraszo przodu były tak wystraszone że nie wiedziały gdzie jadą.
- Wszyscy do galopu!, nie zagradzać sobie dróg jedziemy nad ocean.
Wkońcu ja ze Sparrow wyprzedziłam wszystkie konie, dostałam kopa w nogę od Castla gdy przejeżdżałam obok niego. Jadąc pierwsza poprostu nie wiem gdzie jechałałam, jechałam na ślepo najwarzniejsze teraz dla mnie to pozbyć się dzików. Nie dawały za wygraną ale konie były tak wystraszone że cwałowały, już były bardzo zmęczone. Próbowałam je zgubić. Po kilku minutach skręciliśmy gdzieś i zgubiliśmy nasze dziki.
Zwolniliśmy galop ale jeszcze żeby się nie martwić kilka minut jeszcze sobie pojechaliśmy galopem. I po kilku minutach zwolniliśmy do stępa.
- Wszyscy cali? - Zapytałam
- Raczej tak - Odpowiedziała ruska
- To jedziemy dalej.
Gdy dojechaliśmy do oceanu, wszyscy go podziwiali. Wkońcu podjechałam do Ruski i powiedziałam jej na ucho, by zorganizować zabawę w berka, oczywiście Rusce pomysł jak najbardziej się spodobał. Zaproponowaliśmy zabawę innym, zgodzili się. Ruska zaczeła gonić, przez kilka minut nie mogła nikogo złapać. Potem złapała. Jeszcze z 10 min graliśmy tak sobie a potem powiedziałam że już czas by się zbierać bo zbliśało się do godziny 19. Niestety nikt jeszcze nie chciał wracać.
- To możę pogalopujemy sobie do wody i potem zaczniemy wracać? - Zapytał Harry
- Tak!!! - Wszyscy odpowiedzieli.
- Ale... Trzeb się już zbierać.
- Del, ty nie masz nic do powiedenia wszyscy się zgodzili dawaj choć :D
- No dobra:)
Pogalopowaliśmy do wody galopem, bez tarzania Sparrow by nie wyszedł z wody, no niestety musiałam mu na to pozwolić. Ja byłam cała mokra wszyscy się ze mnie śmiali:)
- To  co wracamy? - Powiedziałam z niechcenia, już jechać.
- No jak musimy to tak. - Odpowiedzieli.
Zawróciliśmy i poprosiłam Ruskę o chwilę prowadzenie zastępu. Ja pojechałam do Nicka. Pogadaliśmy sobie trochę, Nick opowiedział mi więcej o sobie i wogóle bardzo dużo dowiedziałam się o nim.
- Del, to co prowadzisz?
- Tak już jadę.

Jechaliśmy sobie z 40 min, ujrzeliśmy stajnię. Koni już na pastwisku nie było. Każdy dojechał do stajni tam gdzie miał konia. zaprowadziliśmy je do boksów, rozsiodłaliśmy, ogarneliśmy stajnię i zaczeliśmy szykować dla koni kolacyjkę. Gdy w stajni klaczy nakarmiliśmy wszystkie klacze, poszłam sprawdziś jak tam w stajni ogrów. Usłyszałam walącego konia w boks, szybko pobiegłam sprawdzić który to, i ujrzałam Secreta.
- A czemu Secret nie dostał? - Zapytałam zła.
- O boże... Zapomniałem o nim. - Powiedział Rayan.
- To już daj mu, szybciutko. A ja już pomogę wam zamiatać.
- Okej.
Rayan wsypał Secretowi, niestety nie domknął boksu. Secret sobie odsunął drzwiczki i uciekł, w stronę lasu pobiegł.
- Rayan! Nie doknołeś boksu!
W pobliżu miałam tylko Arima, czym prędzej założyłam kantar i doczepiłam jakoś dwa uwiązy, poprosiłam Nicka by wsadził mnie. I jak najszybciej mogłam pogalopowałam w stronę lasu. Ze sobą miałam ląże. Widząc Secreta ogon dodałam galop, i czym prędzej dołączyłam do niego. Gdy byłam już bardzo blisko zażuciłam ląże na jego szyję, udało dopiero się za czwartym razem. Po czym spokojnie wróciliśmy do stajni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz