sobota, 21 września 2013

Trening skokowy | The Key & Sparrow's Owen |

The Key  & Ruska
Sparrow's Owen  & Delicja
Kryta hala - Delicious Stable

Siedząc w kuchence z Valentine i wcinając chipsy oglądałyśmy relacje z mało ważnej gonitwy. Robiłyśmy to z nudów, mamy wolne w godzinach 12-14, więc korzystałyśmy z tego przywileju w klimatyzowanym pomieszczeniu. Wgapiałyśmy się w ekran umieszczony w górnym roku pokoju, kiedy do środka weszła Delicja. Chwilę obserwowała wyścig, a gdy ten dobiegł końca zwróciła się do nas:
- Rus, trzeba konie ruszyć. Wezmę Sparrow’a, a ty Key’a, dobra?
- No ok, ok… Hala, co nie?
- No raczej, upał jest. Widzę cię tam za 15 minut. – uśmiechnęła się i poszła w siną dal.
Chcąc nie chcąc rzuciłam paszkę Lay’sów UFO i podążyłam do siodlarni. Zdałam sobie sprawę, iż Del zapomniała poinformować mnie o rodzaju treningu. Zdecydowałam się wziąć siodło skokowe, najwyżej ona będzie się dresażować, gdy ja poskaczę. Zabrałam ze sobą potrzebny sprzęt i ruszyłam do boksu kasztana.
- Cześć rudzielcu. – Położyłam ekwipunek na drzwiach i pogłaskałam go po nosie, który właśnie obwąchiwał moją twarz. Zapięłam uwiąz i wyprowadziłam go z boksu po czym zawiązałam linkę do kraty jego drzwi. Wyszukałam odpowiednie szczotki i zaczęłam go czyścić. Trochę się wiercił, jak to on, ale poradziłam sobie sprawnie. Wkrótce był już czysty i pozostało mi tylko założenie sprzętu. Zrobiłam to równie szybko, więc mogliśmy ruszyć na halę. W środku na długiej wodzy stępowała już Delka na Owenie. Ku mojemu zadowoleniu ogier miał na sobie siodło skokowe.
- Hej! – krzyknęłam zamykając za sobą wrota.
- No hej, hej. Biorę tą połowę na rozgrzewkę.
- Oki.
Podciągnęłam popręg po czym wsiadłam i pogłaskałam konia. Skróciłam wodze i stuknęłam go łydkami wypychając do stępa. Oczywiście chciał przekonać się czy aby na pewno nie pozwolę się zdominować, ale jakoś mu nie wyszło. Po krótkiej kłótni udało nam się złapać dobry kontakt, dzięki czemu Key szedł żwawo po pierwszym śladzie naszej połowy hali. Omijaliśmy przeszkody slalomami, później doszły wolty, pół wolty i zatrzymania. Co jakiś czas ćwiczyliśmy cofanie lub zwroty na zadzie i przodzie. Zerknęłam na Delicja, która świetnie dogadywała się z Owenem. Koń poruszał się energicznym stępem w złożeniu, amazonka co jakiś czas prosiła go o wolty lub inne ćwiczenia na elastyczność. Minęło trochę czasu zanim wypchnęłam Key’a do kłusa. Konio zaczął napierać na wędzidło, jednocześnie wyginał głowę na zewnątrz. Wykonałam pół paradę i pilnowałam by szedł prosto, może w lekkim zgięciu na prawo. Po dwóch okrążeniach przestałam anglezować, w ćwiczebnym lepiej się z nim dogaduję. Uważa na sygnały i jest bardzo kontaktowy. Zmieniłam kierunek poprzez dużą pół woltę i po okrążeniu w pełnym siadzie zaczęłam anglezować. Kiedy już się trochę rozruszał ćwiczyłam przejścia stęp-kłusa, kłus-stęp, tak samo jak Del. Z tymże Sparrow ciągle był grzeczny, a mój rudy złośliwiec tylko wtedy gdy o tym pamiętał.
- Deeel? Mogę na galop całą halę, wiesz jaki on jest. Musi się wybiegać…
- Jasne. Tylko tak raz dwa.  – uśmiechnęła się i zjechała na środek robiąc sobie slalomy między stojakami w kłusie ćwiczebnym.
W narożniku zagalopowałam od delikatnego impulsu i ku zdziwieniu konia nie zakręciłam tam gdzie zawsze. Z energią popędził przed siebie, a że halę mamy wielką miał co robić. Czułam, że mam kontrolę, więc pozwoliłam mu na chwilę szaleństwa. Zrobiłam pół siad i z uśmiechem czekałam aż zacznie zwalniać, ale to nie nadchodziło. Miał w sobie mnóstwo energii i zbicie jej choć odrobinę zajęło nam po trzy okrążenia  w obie strony, potem wjechałam na dużą woltę na mojej połówce i skinęłam głową w stronę Del, dając jej znać, że teraz ich kolej. Owen wjechał na pierwszy ślad i ruszyła galopem wypchnięty przez swoją amazonkę, w przeciwieństwie do Key’a, trochę się wlókł. Delicja musiała mocno go pilnować i stukać łydkami by nie zgasł. W końcu jednak stwierdziła, że tak być nie może i dodała mocny impuls działając dosiadem i nakłaniając krzykami. W końcu siwek obudził się i przyspieszył na tyle, by nas to usatysfakcjonowało. Po jakimś czasie i oni wjechali na woltę by popracować.

*

Wrota otworzyły się, do środka weszli Nick i Chris.
- Hej wam, to co? Stówka? – zapytał drugi.
- Ja to bym poprosiła o 90, ok?
- Robi się.
Chłopaki rzucili nam kilka drążków żebyśmy miały co robić, podczas gdy oni ustawiali sześć przeszkód.  Obydwa ogiery ładnie podnosiły nogi nad drągami, kłusem szły do przodu i ambitnie. Wkrótce zjechałam na ścianę, a Del zagalopowała i po sporej wolcie najechała na krzyżaka. Owen skoczył bez wahania z dużym zapasem. To samo ze stacjonatą, przy okserze mocno przyspieszył i dosłownie przeleciał nad przeszkodą. Pozostałe 3 pokonał bez błędnie, ale co to dla niego. Natomiast dla Key’a była to wysokość jaką skakał na zawodach. Widząc, że możemy zaczynać wypchnęłam go do galopu, ale widząc, że za bardzo się ekscytuje uspokoiłam go robiąc trzy zmniejszające się wolty. Najechałam na niską stacjonatę dodając impuls, było dobrze, więc już na luzie pojechaliśmy na kopertę. Potem okser i znowu stacjonata, ogier szedł raźno i bez wahania. Po wylądowaniu  za ostatnią przeszkodą poklepałam go po szyi. Parsknął i zwolnił do kłusa po kilkunastu metrach. Del stępowała, a ja wciąż jechałam kłusikiem na luźniejszej wodzy. Kiedy panowie uporali się z podwyższeniem belek o 10 cm, Delicja zagalopowała, chwilę porozbijała się na polówce hali i najechała na stacjonatkę. Owen skoczył bardzo prawidłowo i z zapałem pogalopował na oksera. Szło mu lepiej niż poprzednio, radził sobie na prawdę rewelacyjnie i szybko uporał się z wszystkimi przeszkodami. Przyszedł czas na nas, więc spięłam rudego do galopu i czując jego gotowość zrobiliśmy prościutki najazd na kopertę. Tym razem musiałam mu dawać mocniejsze sygnały, bardziej pilnować go przed wyłamaniami i generalnie być bardziej skoncentrowana na tym co robię.Gdy byliśmy 3 metry od drugiego oksera Key stwierdził, że fajnie będzie odbić na bok, ale w porę zablokowałam go i mimo wszystko nakierowałam na przeszkodę, którą pokonał dość pokracznie. Za to następną, stacjonatę, zaatakował tak ładnie, że aż się zdziwiłam. Po wszystkim pochwaliłam go i pozwoliłam pogalopować po całości trzymając tylko za końcówkę wodzy. Dla nas to wszystko, dla Delki jeszcze jedna próba, tym razem na 110 cm.
Zwolniłam do kłusa i obserwowałam ich poczynania. Cierpliwość Owena do skoków kończyła się na 115 cm, wiec teoretycznie powinno być dobrze.
- Pilnuj go tylko, bo…- zaczęłam gdy zagalopowała.
- Wiem! – krzyknęła.
- Okey. – uśmiechnęłam się i patrzyłam jak amazonka dodaje impuls przed stacjonatą. Sparrow stracił swój zapas i teraz przelatywał tuż nad drągami. Mimo to nie puknął, aż do przedostatniej przeszkody – oksera. Druga belka niebezpiecznie zadrżała, ale ostatecznie zatrzymała się na swoim miejscu. Dleicja i Owen w pięknym stylu pokonali ostatnią przeszkodę. Dziewczyna wyklepała ogiera po łopatce i zwolniła do kłusa. Ja w tym czasie również poruszałam się ty chodem.
- Rus, opuścić te drągi na ziemie? – zapytał Chirs.
- Nie, no starty, ja będę skakał. – dumnie odpowiedział Nick.
- Serio? – zdziwił się,  a ja pytająco spojrzała na Del, która uśmiechnęła się.
- Będę go uczyć na Coffey.
- Ok. – odwzajemniłam uśmiech i zwolniłam do stępa oddając ogierowi wodze.

*

Pospacerowaliśmy jeszcze kilkanaście minut po czym razem z Del zeszłyśmy z koni i odpięłyśmy popręgi. Każda zaprowadziła konia do boksu, gdzie zdjęłyśmy sprzęt i wynagrodziłyśmy konie marchewkami. Pomiziałam Key’a, który jak zwykle domagał się swojej dawki głaskania i wyszłam odnieść ekwipunek do siodlarni, gdzie spotkałam Nicka i Delicję wybierających rząd Coffey.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz