Delicja & Lady Deathstrike
Rano o ósmej w całkiem niezłym humorze weszłam do stajni. Każdy zajął się karmieniem koni i oporządzeniem stajni. Po godzinie wszystko było gotowe. Poczekałam jeszcze godzinę by Lady spokojnie sobie zjadła, a ja w tym czasie poszłam do kuchni by coś przekąsić. Potem poszłam do stajni po szczotki i sprzęt Lady. Weszłam do boksu klaczy, po czym zaczęłam czyścić. Klaczka zaczęła się do mnie łasić i ciągnąć za włosy. W końcu gdy wyczyściłam ją porządnie i wyczesałam jej piękny, długi, puszysty ogon, zajęłam się siodłaniem. Szybko uporałam się, a po chwili byłam gotowa do wyjścia. Wyszłyśmy z boksu i ruszyłyśmy w stronę ujeżdżalni. Gdy doszłyśmy podciągnęłam popręg, wsiadłam i dałam sygnał do stępa. Klaczka szła chętnie i energicznie. Po trzech kółkach stępa dołączyłam zatrzymania. Lady stawała równo. Potem dałam sygnał do kłusa, na razie jechałam na luźniej wodzy, ale energicznie. Lay co chwilę sobie parskała. Już po kilku minutach kłusa na luźniej wodzy klacz się rozluźniła. Zebrałam wodze i zaczynałam ją zbierać. Potem w każdym narożniku prosiłam klacz o woltę. Następnie kilka przejść stęp - kłus, kłus - stęp. Kilka razy nie zareagowała, ale później było już dobrze. Zmieniałam kierunki przez półwoltę lub przekątną. A potem poćwiczyłam wyjeżdżanie narożnika. Kręciłam wolty od największej, a potem zmniejszałam. W kłusie robiłam jeszcze sobie slalomy, gdy uznałam, że jesteśmy gotowi do galopu od narożnika zagalopowałyśmy. Klacz nie wahała się i szła żywym tempem. Co chwilę robiłam zagalopowania, raz na jedną i raz na drugą. Potem cały czas sobie galopowałam i robiłam wolty oraz zmiany kierunku przez przejście do kłusa i jak najszybsze zagalopowanie. Poćwiczyłam sobie jeszcze przejścia galop - kłus, kłus - galop. Gdy uznałam że klacz poprawnie wykonała przejścia to zajęłam się zmianą nogi w galopie. Na początku nie udawało się, a później już tak. Dalej postanowiłam zrobić slalom w galopie ze zmianą nogi. Potem porobiłam jeszcze zwroty na zadzie i na przodzie, popróbowałam zagalopowywać ze stępa oraz ze stój. Na początku nie wychodziło, ale po kilku próbach wykonałyśmy zadanie i to w dodatku tak pięknie. Jeszcze kilka minut sobie to poćwiczyłam, a późnej zakłusowałam i robiłam ustępowania. Lady była chętna, robiła wszystko bez błędnie. Uznałam, że na dziś skończę po czym wyklepałam klacz i zaczęłam stępować. Po długim i porządnym spacerze otworzyłam bramkę i jadąc na Lady ruszyłyśmy w stronę stajni. Rozsiodłałam klacz, a następnie założyłam derkę na nią. Zaniosłam sprzęt do siodlarni i poszłam się czegoś napić. Ruska mnie zaczepiła i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Jak tam dziś było? - zapytała z zaciekawieniem.
- Dobrze, dobrze, wręcz doskonale - odparłam.
- O, to świetnie, cieszę się.
- Ja też, a wsiadasz na kogoś?
- Tak, chyba teraz wsiądę na Oranje.
- Ok to wsiadaj i w takim razie do zobaczenia.
- A poczekaj, może później dasz się namówić na terenik?
- No pewnie jestem chętna. - Uśmiechnęła się.
- Ok,to zbierz jeszcze kogoś i tak za dwie godzinki byśmy wyjechały.
- Dobra.
Po rozmowie z Rus i napiciu się soku pomarańczowego poszłam do Lady, by wypuścić ją na pastwisko. A następnie zaczęłam zbierać ekipę na teren.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz