niedziela, 1 września 2013

Trening ujeżdżeniowy | Castel WM |

Castel WM & Ruska 
Duży maneż - Delicious Stable


     Poranek w Hiszpanii nie różni się od tego w Kalifornii. Chociaż tutaj wstawałam z uśmiechem na ustach i wyjątkowo optymistycznym nastawieniem. Po piętnastu minutach dreptałam już po niekończących się schodach, by wreszcie znaleźć się w obszernej, jasnej kuchni. Sama lodówka zajmowała pół ściany... Była dobrze wyposażona, więc ciągle w dobrym humorze przyrządziłam sobie śniadanie w postaci jajecznicy, a gdy skończyłam wyszłam na podwórko. Przywitało mnie rżenie Sheili brykającej na najbliższym padoku. Odruchowo podeszłam i wlazłam za ogrodzenie chcąc dotrzymać przyjaciółce towarzystwa.

*

     W naszym stajennym saloniku wisiała rozpiska treningów. Nie uwzględniono mnie, więc postanowiłam znaleźć sobie wierzchowca na własną rękę. Na wprost drzwi znajdował się boks Castela WM. Popatrzyłam na niego w zadumie, on również mnie obserwował. Po chwili uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- Nasłuchałam się na twój temat...  – szepnęłam głaszcząc go po ganaszu. – Będzie uczciwie jeśli wyrobię sobie zdanie o tobie po treningu, prawda?
W odpowiedzi parsknął, a ja udałam się do siodlarni. Delicja czyściła jakieś ładne ogłowie i uśmiechnęła się do mnie.
- Hej, jak tam?
- Biorę Castela na trening. Mogę? – zapytałam zaczepnie.
- Mnie się pytasz. – prychnęła. – Bierz swojego konia i mnie nie denerwuj. – Parsknęła śmiechem i odłożyła sprzęt na wieszak. – Bawcie się dobrze. – rzuciła na odchodne i wyszła.
Zabrałam sprzęt i wyruszyłam w drogę powrotną. Gdy Cass zobaczył siodło próbował mnie nastraszyć groźną miną, przechodzący obok Nick spojrzał na niego z zaciekawieniem, ale gdy jego wzrok spoczął na mnie uśmiechnął się.
- Nie lubi chodzić pod siodłem. Powodzenia. – poklepał mnie po ramieniu i odszedł pogwizdując.
Westchnęłam i odwiesiłam ekwipunek na wieszak. Postanowiłam wyprowadzić go z boksu, ogier został zapięty na uwiąz i wyprowadzony na korytarz, gdzie był trochę znośniejszy. W miarę szybko udało mi się doprowadzić go do porządku, kopytka podał gdy był niesamowicie zaabsorbowany ozdobą na ścianie.

*

     Wyprowadziłam go na dwór, ustawiłam puśliska i wsiadłam po czym ruszyliśmy w stronę placu. Bramka była otwarta, Jack skakał na Stellalunie.
- Hej, nie będę wam przeszkadzać? – zapytałam gdy zwolnił do kłusa przejeżdżając obok.
- Nie, już kończę. – Uśmiechnął się i oddał klaczy wodze.
     Stuknęłam Castela łydkami by szedł żwawiej i nie zajmował się myśleniem jak mnie zrzucić. Skróciłam wodze i pilnowałam tempa, uspokoił się starając się utrzymać chód w szybkim rytmie. Dojechałam do narożnika, więc dałam ogierowi sygnały potrzebne do wykonania dużej wolty. Ładnie się wygiął i nie zwolnił. Pochwaliłam go głosem i skierowałam na drugi ślad, co kilka metrów zbliżaliśmy się do ogrodzenia, potem od niego odchodziliśmy. W każdym narożniku wykonywaliśmy wolty, które stawały się coraz ciaśniejsze. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, cofnęłam konia trzy kroki, potem dodałam łydki i po trzech zatrzymałam go. Następnie wykonaliśmy zwrot na zadzie i ruszyliśmy żwawym stępem. Cass nieustannie machał głową starając się doprowadzić mnie do szału, ale jestem dość cierpliwa i nie pozwalałam sobie na wyjście z równowagi. Po dwóch okrążeniach dodałam mocą łydkę i wypchnęłam go do kłusa. Wlekł się, więc zadziałałam kolejnym impulsem, dzięki czemu nabrał rześkości i szedł znacznie lepiej. Zebrałam go i utrzymywałam w odpowiednim tempie, po dużym okrążeniu wykonaliśmy wolty w dwóch narożnikach, a następnie przekątną. Na drugą nogę zrobiliśmy to samo po czym pogłaskałam konia po szyi. Postanowiłam popracować na przejściami, więc oddałam mu dosłownie kilka centymetrów wodzy i dodawałam łydki co dwie sekundy tak by przyspieszył się i ładnie wyciągnął chód. Posłuchał mnie i szedł dokładnie tak jak powinien. Znowu go zebrałam, a po minucie ponownie poruszaliśmy się kłusem pośrednim. Kiedy zebrałam go po raz kolejny zatrzymaliśmy się. Oceniłam jego postawę i poklepałam go zadowolona z jego  nadspodziewanie szybkiego ogarnięcia się. Ruszyliśmy kłusem na krótką ścianę, gdy wyjechaliśmy narożnik utrzymałam zgięcie konia i wykonaliśmy udany trawers. Chwilę kłusowaliśmy, po czym wjechałam na drugi ślad i przesunęłam zad Castela w kierunku ściany by zrobić renwers. Po ćwiczeniu poklepałam go i zwolniłam do stępa, mimo to utrzymywałam raźne tempo. Po chwili przerwy porobiliśmy sobie jeszcze łopatki, wolty, wężyki itd. W kłusie. W końcu wypchnęłam go do  galopu w narożniku, nie miał z tym problemów i nawet przestał machać łepetyną. Ciągle szedł w zebraniu, pokonaliśmy ta dwa okrążenia,  po czym wjechaliśmy na przekątną i wykonaliśmy piękną lotną idealnie na środku. Sam przyspieszył i nawet nie musiałam go pilnować. Znacznie się ożywił i zaczął współpracować lepiej niż dotychczas. Po jakimś czasie zaczęliśmy wykonywać ćwiczenia takie jak wolty i  zmiany kierunku co kilka taktów.  Zwolniłam do kłusa, a po okrążeniu zagalopowałam na zewnętrzną nogę, tak by po chwili wykonać 20m woltę w kontrgalopie. Po poprawnej figurze pochwaliłam go i wjechaliśmy na tą samą woltę jeszcze raz by na środku wykonać lotną i zmienić kierunek. To samo zrobiliśmy w drugą stronę i zwolniliśmy do kłusa. Cass zdążył się spocić, było gorąco, więc postanowiłam kończyć. Porobiliśmy sobie jeszcze zatrzymania z kłusa, przejścia kłus-stęp i stęp-kłus. Potem zwroty w stępie i oddałam mu wodze. Porządnie wyklepałam gniade szyjsko i poluźniłam popręg. Chwilę popraskał, porozglądał się, podrapał przednie girki i zatrzymał się. Odwrócił swój śliczny łebek i popatrzył na mnie wyczekująco.
- Ty sam wiesz kiedy wracać, co? – uśmiechnęłam się i pogłaskałam go. – Dobra, stępujemy już 10 minut.
Podjechaliśmy do bramki, tam zsiadłam i zdjęłam siodło, które wraz z czaprakiem i podkładką odwiesiłam na ogrodzenie żeby przeschło. Zaraz potem wyprowadziłam konia i udaliśmy się do jego boksu. Tam zdjęłam mu ogłowie, podrzuciłam kilka marchewek i jeszcze raz wyklepałam. Poszłam umyć wędzidło, a kiedy wróciłam po resztę sprzętu, potnik był już suchy. Wszystko odniosłam do siodlarni, a potem poszłam na padok by złapać Desert Strom do wyprania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz