niedziela, 3 listopada 2013

Teren | Lady Deathstrike, Heilari, Caramel Cake & Vanessa |

Delicja &  Lady Deathstrike
Ruska &  Heilari   
Rayan &  Caramel Cake
Nick &  Vanessa

Rano gdzieś tak po 10 do drzwi dobijał się ktoś. Byłam zdziwiona że mam zamknięte drzwi. Po kilku minutach gdy zorientowałam się że w moim łóżku śpi Nick byłam zdziwiona i bardziej przerażona. Wiedziałam że nie mogę otworzyć drzwi ponieważ Nick jest no więc, wzięłam szybko prysznic i ubrałam się. Gdy przestali się dobijać po cichu otworzyłam drzwi i wyjrzałam. Na korytarzu było pusto. Znowu zamknęłam drzwi i miałam zamiar obudzić Nicka.
- Wstawaj! - Powiedziałam po cichu.
Ten obudził się i powiedział.
- Kotku, po co mnie budzisz wskakuj jeszcze do łóżka i poleż ze mną.
- Już jest 10 wstawaj nie gadaj ubieraj się i idziemy do stajni.
- Spokojnie koteczku nie złość się.
- I w ogóle co ty tu robisz?!
- Noc była fantastyczna.
- Czy odpowiesz na moje pytanie ale konkretnie?!
- Nie misiu.
Gdy Nick był już gotowy zagarnęłam jeszcze trochę pokój i wyszłam z nim po cichu.
- Słyszysz? Skradają się... - szepnął Ray.
- Ty będziesz wychodził przez okno. - uśmiechnęłam się przyglądając się drzwiom, za którymi słyszeliśmy szepty drugiej pary. - Powinieneś sobie iść. - stwierdziłam znacząco zerkając w stronę szyby.
- Wolę zostać. - przytulił się. - Poza tym teraz pełno osób kręci się na podwórku, chcesz żeby zobaczyli jak zeskakuje z dachu?
- Zawsze jakaś atrakcja. - westchnęłam. - Serio, było miło, ale... Cos trzeba zrobić.
- Żyj chwilą. - mruknął. - Trochę się stęskniłem, pozwól się nacieszyć.
- Nie, dosyć, wypad. - podniosłam się na łokciach przyglądając mu się z uśmiechem.
Zaraz potem pocałował mnie i został wypchnięty z łózka. Potulnie powędrował do łazienki, wychodząc puścił mi oczko i tyle go widziałam. Nie wierzę, ze go nie zabiłam. Cholera, łagodnieje na starość. Ogarnęłam się i zeszłam do kuchni, gdzie siedzieli już Vienne, Erika, Nick i Delicja . Wymieniając spojrzenia z Del domyśliłam się, ze w jej pokoju też działo się cos ciekawego...
- Ekhm... To co dzisiaj w planach? - zaczęłam starając się przerwać te irytującą cisze.
- Ja i Vien mamy rekreacje. O kurczę, zaraz się spóźnimy! - powiedziała Erika po czym pociągnęła swoja koleżankę za rękaw i wybiegły na podwórko.
- A co z wami? - zapytałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Am... Nie... Nic...
- Proponuję terenik. - powiedziałam wesoło. - Możemy ruszyć te dwie nowe klaczki i cos jeszcze...
- Dobra to ja pojadę na Vanessie.
- Ok to jeszcze Ray musi sobie wybrać konia.
Razem zeszliśmy do stajni klaczy. Rayana nie było widać nie wiedzieliśmy gdzie polazł. Każdy z nas wziął sprzęt i szczotki dla swojej klaczy. Konie były na pastwiskach więc wzięliśmy uwiązy i poszliśmy po konie. Lady szła bardzo grzecznie i szukała mi po kieszeniach. Heilari była bardzo nie spokojna próbowała się wyrywać, stawać dęba dopiero w połowie drogi się opanowała. W końcu gdy doszliśmy i zamknęliśmy boksy zjawił się Rayan. Podszedł do Ruski i powiedział.
- Specjalnie dla ciebie, ciężko było zwinąć je z pokoju Val, doceń to. A teraz przejdźmy do sedna: wyjdziesz za mnie?
Ruska stała jak wryta, a po kilku sekundach roześmiała się i powiedziała '' szykuj sobie Caramel Cake '', po czym odeszła by czyścić Heilari. Każdy zabrał się za dokładne czyszczenie. Lady ciągle mnie zaczepiała podgryzała i bawiła się moimi włosami. Ruska próbowała uspokoić siebie i Heilari, która wyrywała się. Gdy wszyscy wyczyścili zaczęli siodłać, Lay była grzeczna jak aniołek i zachowywała się jak trzyletnie dziecko. Natomiast Ruska z Hei walczyli z kiełznaniem. Gdy zgromadziliśmy się przed stajnią wskoczyliśmy na konie i ruszyliśmy w stronę bramy.
Heilari jest koniem o mocnym charakterze, ma wielki temperament, który lubi okazywać w każdej chwili. Bedzie ciężko... No nic, odpowiednio ustawiłam sobie puśliska i podciągnęłam popręg po czym skróciłam wodze i westchnęłam gdy podjechał do nas Ray. Del na Lady i Nick na Van jechali w ciszy z przodu.
- Czego? - zapytałam grzecznie.
- A czy ja musze czegoś chcieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie z wyraźnie udawanym wyrzutem.
- Tak? Los Angeles ci się przypomina, czy jak? - warknęłam,
- To był wyścig...
- Dobra, nieważne. Jak z Camel? - zmieniłam temat.
- No cóż... Nie jest łatwo, ale co to dla mnie. - wyszczerzył się.
Postanowiłam go ignorować. To była mądra decyzja, gorzej z wykonaniem. Jechaliśmy żwawym stępem po asfaltowej drodze. Starałam się zgrać z Heili, jednak ona wyraźnie dawała mi znać,  ze ma mnie w nosie. Po kilku minutach skręciliśmy w stronę lasu, alejka była bardzo szeroka, a jej podłoże - piaszczyste.
- Kłusem! - zarządziła Del.
Lady i Van posłusznie zaczęły truchtać, nawet Cake zachowywała się jako tako. Natomiast Heilari nie zamierzała mi się podporządkować. Na początku zatrzymała się, a kiedy zdała sobie sprawę, że taka opcja nie jest najdogodniejsza ruszyła zadzierając łeb do góry. Ok, możemy powalczyć... Z trudem wykonałam woltę, potem koleiną i jeszcze jedną. W tym czasie trenowałyśmy też chody boczne nie mogąc zostać w tyle. Postanowiłam wjechać na ogon i w spokoju pracować z Achałką.
Lady kłusowała przepięknie podnosiła wysoko kończyny by się popisać. Z tyłu była cisza, słyszałam tylko Ruskę uspokajającą achałke. Nick podjechał do mnie do pary i zaczął zagadywać. Po chwili przeszliśmy do stępa. Skręciliśmy na górki, Lady chciała podkłusowywać, a momentami podgalopowywyać. Robiło się stromiej i piaszczyściej więc zażądałam kłus, a po chwili galop. Pod górkę wszystko szło doskonale, tylko już z górki achałka zaczęła kombinować Rusce i wyprzedzili nas galopem. Jednak gdy się klaczka zorientowała że nie ma koni od razu wróciła ale nadal wyrywając się.
Gdy Nick podjechał do mnie zapytałam.
- Jak ty się znalazłeś w moim łóżku?!
- To długa historia kotku.
- Kłusem!
- Na najbliższej polanie robimy przerwę, musze się z nią dogadać.
Udało mi się ją uspokoić na tyle by w miarę grzecznie truchtała na końcu zastępu. Ciągle miała coś do powiedzenia i mruczała do siebie. Trafił mi się koń z psychiatryka. Marzenie każdego jeźdźca! No nic, nie ma rumaka, do którego nie da się dotrzeć. Niestety tutaj nie mam okazji by porozmawiać z nią w jej języku, wiec mogłam jedynie ustalić kto jest przywódcą poprzez jazdę na wolcie.
Wjechaliśmy na niedużą łączkę, Del skinęła na mnie dając znak, że mogę zacząć robić to, co mam do zrobienia. Obrałam sobie sporawą woltę, którą stopniowo zmniejszałam jednocześnie wysyłając do Heili jasne i mocne sygnały. Chwile zajęło mi zebranie jej, kolejnych kilka minut uparcie spierałyśmy się i kłóciłyśmy. Nie czułam już rąk, a przed nami jeszcze spory kawałek drogi... W końcu po 15 minutach odpuściła! Nie było to pełne zwycięstwo, ale było lepiej. Pozostali przez ten czas rozciągali konie wokół nas. Bawili się tempem i ustawiali swoje wierzchowce na pomoce. Caramel co jakiś czas strzelała bryki od mocniejszych impulsów, ale Lady i Van szły bardzo ładnie. Reagowały na każdy sygnał i złapały kontakt z jeźdźcami.
- No dobra, możemy jechać dalej. - powiedziałam do Del, podjeżdżając stępem.
Gdy wyjechaliśmy z łąki znów zrobiliśmy zastęp i ruszyliśmy kłusem. Wjechaliśmy na spory fajny odcinek do galopu. W końcu minutach ruszyliśmy galopem. Lady zrobiła się nie spokojna słysząc świergotanie ptaków. Po kilku minutach uspokoiła się i dała mi znak że mi ufa. Van z Nickiem świetnie się dogadywali, chłopak nie miał z nią żadnych problemów. Achałka odpuściła i szła równym tempem. Gdy byliśmy już blisko stajni zwolniliśmy do stępa. W stępie, a potem w wolnym kłusie porobiłam sobie ustępowania. Ray podjechał do Ruski i zaczęli gadać. A Nick do mnie i też coś tam gawędził. W końcu ujrzeliśmy stajnię, zwolniliśmy tępo i wolnym stępem wjechaliśmy w bramę. Gdy wjechaliśmy do stajni klaczy każdy z nas zsiadł i ogarnął swojego konia. Odnieśliśmy sprzęty i szczotki po czym sprowadziliśmy pozostałe konie z pastwiska, nakarmiliśmy i oporządziliśmy stajnię.
- To co idziemy na herbatkę? - Zapytałam.
- Pewnie. - Odpowiedzieli
- Wy powinnyście napić się raczej czegoś mocniejszego, od razu robicie się weselsze i w ogóle... - powiedział Ray z tym swoim denerwującym uśmieszkiem.
- Zapomnij. - oberwał. - A ten... Jutro przyjeżdża synek Torni z zajeżdżania, co nie? - zapytałam radośnie.
- Mhm... Koni nam przybywa... - odparła uśmiechnięta Del wstawiając wodę. - Lady jest cudowna! Bardzo wygodna i grzeczna, no ideał!
- Mój ideał trochę niedomaga... Heilari jest... niestandardowa. Będę musiała spędzić z nią mnóstwo czasu.
- Mam być zazdrosny? - zapytał zadziornie Rayan.
- Oczywiście. Nawet z narwaną chabetą nie masz szans. – odparłam poważnie. Ale wiecie co, z niej coś będzie. Mówię wam. Zrobię wszystko żeby zaczęła ufać ludziom.  – dodałam po chwili.
Po kilku minutach Delka podała nam parujące napoje.
Każdy z nas wypił herbatki po czym usiedliśmy przed telewizorem oglądają jakiś tam film. Chłopaki w ogóle nie interesowali się filmem, więc poszli nie wiadomo gdzie. W końcu gdy film się skończył wzięłyśmy sobie coś z lodówki po czym weszli chłopaki. Wzięli nas na ręce i poszli do pokoi Nick do mojego Rayan do Ruski nie wiedząc co robią poszli do łazienki i nieoczekiwanie wrzucili nas do wody.
- Zabije cię! No zabiję cię, przysięgam. - wyskoczyłam z wanny i niesamowicie wkurzona popatrzyłam na roześmianego Rayana. Korzystając z okazji doskoczyłam do niego i wymierzyłam silny cios w twarz. Momentalnie zamilkł i zachwiał się. Gdy złapał równowagę zerknął na mnie łapiąc się za szczękę.
- Ała? - jęknął.
- Dawno chciałam to zrobić. - powiedziałam z westchnieniem.
Gdy leżałam w wannie Nick stał nade mną i patrzył śmiejąc się, więc powiedziałam żeby się nachylił. Jak go szarpnęłam za koszule, to sam w leciał do wanny.
- I co fajnie Nickuś ?

- Z tobą cudownie kochanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz