poniedziałek, 4 listopada 2013

Trening wyścigowy | *Tea Biscuit, *Silver Elle, Desert Storm, *Bad Sign & *Treasure Smile |

Ruska &  *Tea Biscuit
Delicja &  *Silver Elle
Valentine &  Desert Storm
Harry &  *Bad Sign
Dylan &  *Treasure Smile

Pobudka o godzinie 6:30 zdecydowanie nie służy mojemu samopoczuciu. Zła na cały świat zeszłam na śniadanie, Anabelle zrobiła wielką jajecznicę, więc wszyscy zebraliśmy się przy stole i gawędząc spożywaliśmy posiłek.
-To jak w końcu z tym treningiem? - zapytałam zdezorientowana, gdy po dłuższej rozmowie ciągle nikt nic nie wiedział. - Najpierw dzieciaki?
- Odwrotnie. - poprawił mnie Harry. - Dzieciaki po południu. Kto na kim?
- Biorę Biscuita! - powiedziałam szybko.
- Bad Sign. - odparł chłopak patrząc wyzywająco na Dylana.
- Treasure. - odpowiedział z dumnym uśmiechem.
- Silver Elle. - odezwała się Delicja, a zaraz po niej zgłosiła się zaspana Valentine mrucząc pod nosem coś, co miało oznaczać "Desert Storm".
- Biegniemy na 2000 metrów, tak?
- Treasure, Storm i Biscuit będą pierwsze na 2500. Potem Bad Sign i Elle na 2000.

Po śniadaniu posprzątaliśmy trochę w stajni, a potem wyczyściliśmy pięć wierzchowców i założyliśmy im sprzęt. Taką gromadką mogliśmy spokojnie iść piechotą, wsiedliśmy na nasze rumaki i ustalając kolejność [ogiery szły pierwsze, najpierw Sign] ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. Przez kilka minut poruszaliśmy się energicznym stępem po piaszczystej dróżce na pograniczu lasu i łąki, a potem postanowiliśmy zakłusować. Po zaledwie dwóch minutach byliśmy już na miejscu, otwieranie bramy z grzbietu poszło całkiem, całkiem i mogliśmy zacząć krótką rozgrzeweczkę. W międzyczasie przyjechał Chris, który miał nam obsługiwać bramkę i stoper, oraz Emma, Nickole, Dexter.
- Dobra, wchodzimy? - zapytał Dylan i wpakowaliśmy się do boksów.
Od wewnętrznej: Strom, Tea, Smile.
Kiedy bomba poszła w górę wszystkie trzy konie wystrzeliły przed siebie. Strom i Treasure  były szybsze, ponieważ Biscuit jak zwykle miał tego swojego lenia. Nie zwracałam na to większej uwagi, mamy jeszcze 2300 metrów przed sobą. Jednak popędzałam go na tyle, by utrzymywać się maksymalnie jedną długość za klaczami. Liczyłam na to, że na koniec pokarze dlaczego jest jednym z naszych najlepszych koni wyścigowych. W takim ustawieniu dotarliśmy do pierwszego zakrętu. Wtedy Treasure przyspieszyła, a Val starała się wstrzymać Stormy, by nie zmęczyła się zbyt szybko. Smile w istocie była naszą najgroźniejszą rywalką i najpewniej to ona dobiegnie do finiszu jako pierwsza. Chyba, że Tea włączy swój silnik w zadku. Póki co, jakoś się na to nie zapowiadało i stale musiałam go motywować. Na krótkiej prostej bez zmian, zakręt to samo. Zostało jeszcze 1800 metrów, więc zaczęliśmy działać aktywniej dopiero przy tysięcznym. Treasure cały czas biegła równym temoem nie męcząc się jakoś specjalnie. Storm powolutku odpadała, a Biscuit wyglądał na zrelakosowanego. Skoro tak...
- No dalej! - krzyknęłam trochę poirytowana. - Weź się do roboty, kochanie. - dodałam.
Stuknęłam go palcatem, a on obrażony przyspieszył na tyle by zrównać się z Desert, a chwilę potem wyprzedzić o pół długości. Treasure była kilka metrów przed nami, postanowiłam zaatakować dopiero na linii 600 metrów. Ponownie stuknęłam ogiera palcatem i już wiedział co chodzi mi po głowie. Zaatakował Smile od wewnętrznej, ponieważ klacz odeszła od bandy preferując środek bieżni. Kiedy tylko się z nią zrównaliśmy nadbiegła Stormy i przez kilka sekund wszystkie trzy konie cwałowały tuż obok siebie. Biscuitowi to się nie spodobało i wystrzelił jak z procy, dosłownie 2 sekundy później Tres powtórzyła ten manewr. Cały czas nas goniła, a Tea uciekał. Desert została gdzieś w tyle. Zbliżając się do 2400 metra zdołała wyprzedzić nas o pół długości... Stopniowo uspokajaliśmy konie, kłusem podjechaliśmy do reszty.
- Dzieciaki, wsiadajcie na stępa. - powiedziałam zeskakując na ziemie. - Emma, weź go. Niech Dexter zaprzyjaźni się z Desert, a Nicky z Treasure Smile. - dodałam widząc, że nie potrafią się zorganizować.

W tym czasie Bad Sign pod Harry'm i Silver Elle pod Delicją wchodziły do bramek startowych. Ogier zajął "trójkę", a klacz "czwórkę". Miały biec na 2000 metrów. Usiadłam na barierce oddzielającej bieżnię od trybun i z niecierpliwością czekałam na start. Co jakiś czas zerkałam na resztę koni, która grzecznie stępowała pod moimi podopiecznymi. W końcu zadzwonił dzwonek i obydwa koniec wyleciały na tor. Obydwa miały rewelacyjny start i obydwa chciały wygrać. Szły równo aż do 500 metra, gdzie Bad przyspieszył prowadząc o, najpierw połowę, a potem całą długość. Delicja pozwoliła Elle rozwinąć prędkość tak, że Sil ponownie zrównała się z rywalem. Żadne z nich nie chciało odpuścić, kiedy jedno przyspieszało, drugie natychmiast robiło to samo.
- Bad nie pozwoli sobie na przegraną, ale trzeba pochwalić Elkę za poprawę w technice. Ma ładniejszy ruch niż kilka miesięcy temu. - powiedział Dylan, który stojąc obok dokładnie obserwował przebieg treningu.
- Racja. Poprawiła się. - odparłam z uśmiechem oglądając poczynania gniadej.
Dopiero na tysięcznym metrze zaczęło się coś dziać. Silver zyskała przewagę dwóch długości, a Harry jakimś cudem wstrzymywał Dylana. Pozwolił mu się wyrwać dopiero po 100 metrach i widać było, że ten ogier zwyczajnie nie potrafi przegrywać. Pędził przed siebie niczym maszyna, rozpędzał się z każdą sekundą by w końcu wyprzedzić Elle. Jednak nie zamierzał spoczywać na laurach i gnał dalej. Jedna długość, dwie, trzy i... meta. Bad Sign przekroczył linię 2000metrów jako wspaniały koń wyścigowy z talentem i wielkim zacięciem. Natomiast Sil pokazała nam, że praca nad stylem jej biegu opłaciła się. W starciu z końmi jej pokroju najpewniej wygrała by z palcem w nosie. Bad jest silnym i wytrzymałym ogierem, dla którego taka kruszyna jak El nie stanowi wyzwania, choć istotnie z początku nie poddawała się tak łatwo.

Ruszyli kłusem w naszą stronę w biegu podając sobie ręce. Chwilę później Elka zaczęła wykonywać swoje standardowe rodeo złoszcząc się  na wszystko i wszystkich. Del szybko ją uspokoiła, tymczasem ja, Val i Dylan wskoczyliśmy na rozstępowane konie i wolniutko, całą drużyną. podążyliśmy w stronę stajni.

Kiedy dotarliśmy na miejsce uwolniliśmy rumaki spod siodeł i zaprowadziliśmy je do boksów. Treningi się udały, obydwa wypadły nieźle. Chociaż Tea się nie popisał, na co bardzo liczyłam, jestem z niego zadowolona. Szczególnie dumni jesteśmy z Silver i Signa. Pokazali dziś kawał dobrego wyścigu.

1 komentarz: