niedziela, 27 października 2013

Trening pokazowy | *Suerte Pianosa, *Victoria Donnato, Mediana & *Corrida |

Ruska & ...
-*Suerte Pianosa
-*Victoria Donnato
- Mediana
-*Corrida

Idąc w kierunku hali spotkałam Valentine i Vienne zaczajone przy wrotach stajni klaczy. Podeszłam bliżej z nieukrywaną ciekawością.
- Co robicie? - zapytałam starając się namierzyć źródło zainteresowania dziewczyn. Nie było to trudne zadanie. Rayan, Nick i Chris przekopywali ogródek.
- Delka kazała im to robić, bo postanowiła zabawić się w ogrodnika. Będzie sadzić kwiatki, a już teraz jest na co popatrzeć... - powiedziała rozmarzona Val.
Trzepnęłam ją w ramie.
- Ty to się młoda nie wypowiadaj.
- Ale ma racje. - odparła Delicja, która pojawiła się przy nas nie wiadomo skąd, po czym udała się w kierunku swojego przyszłego chłopaka. Chwilę stałam przy drzwiach, ale kiedy Ray spostrzegł, że się na niego gapię z uśmiechnął się z satysfakcją, poczyniłam odwrót. Musiałam natychmiast znaleźć zajęcie, w końcu pomyślałam, że dobrze byłoby wziąć kilka rumaków na lonżownik. Wybrałam cztery klacze arabskie, poprosiłam Val o wyczyszczenie Vicky i Corridy, a sama zajęłam się Medianą oraz Pianosą. Zabrałam długi bat i jedną lonże. Valentine pomogła mi zaprowadzić wszystkie koniska na miejsce, a potem ulotniła się by odwalić coś głupiego. Wszystkie kobyły doskonale znały się z pastwiska, więc znały swoje pozycje w hierarchii. Pierwsza szła Pianosa, za nią Corrida, potem Mediana, a na końcu dreptała Victoria. Stałam na środku okrągłego padoku z lekko uniesionym batem i pilnowałam by koniska szły żwawo i nie wszczynały bójek. Z niezadowoleniem odnotowałam obecność Rayana przy ogrodzeniu, ale włączyłam tryb ignorowania wszystkiego co nie ma czterech kopyt i bujnego ogona. Jednak on się nie poddawał, kiedy odkrył, że jego majestatyczna poza nie jest przeze mnie podziwiana wlazł do środka.
- Co? - zapytałam zniecierpliwiona jego podchodami. Postąpiłam krok do przodu i pokazałam klaczom, że mają zmienić kierunek, co posłusznie wykonały.
- Już cię nie rozumiem. - oświadczył patrząc na Corridę sadzącą się na Siwą, natychmiast zareagowałam i do niczego nie doszło.
- To znaczy?
- Według moich obliczeń tydzień temu powinnaś rzucić mi się na szyję, a tymczasem obserwujesz z ukrycia i uparcie twierdzisz, że już mnie nie lubisz. Dałaś mi szansę i myślę, że idzie mi śpiewająco, więc w czym problem?
- Dokładnie, już cię nie lubię. W tym problem. Także idź sobie i daj mi się kupić na koniach.
- Nie ma mowy, przechodzę do dalszej części planu. Nie możesz mnie ignorować. - uśmiechnął się.
- Właśnie, że mogę. - uśmiechnęłam się i nakłoniłam klacze do zakłusowania pilnując odstępów między nimi.
- O, przestań. - mruknął. - Nie bądź taka...
- Porozmawiamy później. - stwierdziłam rozważając pobicie.
Potulnie przestał gadać, ale został gdzie stał. Westchnęłam i zabrałam się do pracy nad chodami moich podopiecznych. Corrida poruszała się bez zarzutu, Suerte nie angażowała się jak należy, więc delikatnie ją popędziłam. Mediana generalnie uznała, ze ma wolne i nakłonienie jej do jakiejkolwiek pracy okazało się być sporym wyzwaniem. Jeśli chodzi o Victorię, musiałam jedynie skorygować ustawienie głowy. Z uśmiechem obserwowałam jak wszystkie cztery płynnie poruszają się po piasku. Pięknie poodnosiły nogi i wyginały szyję, wyglądały jakby tańczyły do wspaniałej melodii wygrywanej na fortepianie. Poprosiłam je o zmianę kierunku, co na chwilę zaburzyło ich współpracę, ale zaraz potem odzyskały rytm. Stuknęłam batem przy kopytach Mediany, by wyżej podnosiła swoje kopytka. Reszta truchtała bez zarzutu. W końcu przyszedł czas na galop, poprosiłam o to każdą klacz z osobna zaczynając od Pianosy. Kiedy wszystkie zmieniły chód zrobiło się trochę chaotycznie, ale raz dwa ustawiły się w poprawny zastęp. Biegły wyjątkowo ładnie, z pięknym ustawieniem, swobodą, a jednocześnie elegancją. Zmieniły kierunek i świetnie zaprezentowały się w galopie na lewo. Przede wszystkim podziwiałam Victorię, odznaczała się na tle koleżanek. Płynność jej ruchów była niesamowita, Corrida i Pianosa mają bardziej energiczny galop. Mediana w tej skali znajdowała się mniej więcej po środku. Dziś zależało mi przede wszystkim na poprawieniu estetyki przejść, więc po rozgrzewce zaczęłam je na przemian zwalniać i poganiać chwaląc za każdym razem gdy swobodnie zmieniały tempo. Na koniec zatrzymania i tutaj było trudniej ze względu na liczbę koni na lonżowniku. Ale to nic, lubię wyzwania. Zatrzymałam wszystkie na raz, ale Jedynie dwie pierwsze kobyły wzięły mnie na poważnie.
- Stanę tam to skierują się do środka. - postanowił Ray i usadowił się na drodze Pianosy, każąc jej iść do centrum.
Reszta poszła za jej przykładem i już po chwili wszystkie stały w niemal równym rzędzie uważając na moje wskazówki. Poprawiłam ustawienie nóg Corridy i głowę Pianosy, dzięki czemu wyglądy perfekcyjnie. Każdą nagrodziłam cukierkiem i poprosiłam je o wjechanie na ślad, jednocześnie zmieniając kierunek.
Wykonaliśmy ćwiczenie po raz kolejny. Potem kobyłki zaczęły się już buntować i dalsza praca nie miała sensu. Zresztą osiągnęłam wszytko co chciałam. Wyszło na prawdę dobrze i jestem zadowolona z moich arabskich gwiazd.
- Kogo wziąć? - zapytał Rayan najwyraźniej domyślając się, że sama nie poproszę go o pomoc.
- Corridę i Medianę...
Odprowadziliśmy konie do boksów, spotkaliśmy się w siodlarni. Nie zdążyłam zwiać.
- Mieliśmy pogadać. - przypomniał opierając się o framugę. - Nie będę czekał wiecznie.
- O rany no, gadamy średnio trzy razy w tygodniu i co? Nic z tego. Nie chcę cię, nie lubię cię, nie chce. - popatrzyłam na niego próbując być wiarygodna, ale najwyraźniej mi nie wyszło. Podszedł i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił.
- Przepraszam. - szepnął. - Na prawdę chce wszystko naprawić.
Po krótkiej rozmowie postanowiłam spróbować zapomnieć, w końcu to może być coś dobrego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz