wtorek, 1 października 2013

Trening skokowy | Moet II, Sparrow's Owen & Son of Asgard |

Moet II  & Valentine
Sparrow's Owen  & Beatrice
Son of Asgard  & Elzilda
Kryta hala - Delicious Stable         

       Siedząc na schodach czekałam na dwie dziewczynki zapisane na trening skokowy. Do pomocy miałam Erikę, która miała pomagać w przekazywaniu poleceń, ponieważ mój hiszpański kuleje. Chwilę później na parking wjechało czerwone auto, wysiadła z niego postawna kobieta o surowym wyrazie twarzy i dwie rozchichotane trzynastolatki będące bliźniaczkami z blond włosami i niebieskimi oczami. Zastanawiałam się jakim cudem zdołam je odróżnić, kiedy trójka stanęła przede mną czekając na oklaski.
- Dzień dobry! – Przywitałam się z uśmiechem wstając.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry… Wrócę po nie za dwie godziny. – mruknęła baba i pożegnawszy się z córkami wróciła do samochodu.
- Dobrze… - zaczęłam gdy zamrugałam oczami i starałam się zapomnieć o pani, która wiedziała czego od życia chce. – Jak macie na imię?
- Ja jestem Beatrice, a to Ezilda. – przedstawiła je jedna  z nich.
- Mówcie mi Ruska, a koleżanka to Erika. Która z was lepiej jeździ? – zapytałam.
- Ja. – odpowiedziała Beatrice, więc kazałam jej przygotować sobie Sparrow’s Owena, a siostrze dałam Synka.
                Każda z sióstr zajęła się czyszczeniem, a potem ubieraniem swoich koni. W międzyczasie przypałętała się Valentine pytając czy może wsiąść na Moeta. Uzgodniłyśmy, że poskacze razem z dziewczynami, więc po 10 minutach wszystkie trzy ogiery pojawiły się na krytej hali gdzie panował przyjemny chłodek.
- Stępujemy sobie, robimy wolty, zmiany kierunku, zatrzymania… - powiedziałam i wraz z Eriką zajęłam się ustawianiem cavaletti. Zerknęłam na amazonki, które radziły sobie doskonale, Asgad szedł złożony, pozostałe dwa rumaki wciąż dogadywały się z jeźdźcami, ale były żwawe i chętne do pracy. Wszystkie wykonywały proste figury by się porozciągać. Obserwowałam je jakiś czas, w  końcu poprosiłam o zakłusowanie Moneta, następnie Sparrowa i w końcu Garda, jednak ostatni miał truchtać w przeciwnym kierunku do reszty, która poruszała się w odległości połowy hali. Wkrótce wszystkie trzy rumaki biegły sprężyście, dobrym tempem i w poprawnym złożeniu. Synek wyglądał przeuroczo, Elzilda zaplotła mu na grzywce warkoczyk, co dodawało mu urody.
- Zmiana kierunku przez pół woltę! – krzyknęłam po jakimś czasie.
Kiedy przełamały pierwsze lody, dałam im wolną rękę w doborze ćwiczeń w kłusie. Prosiłam tylko by robiły dużo przejść i mocno się powyginały. Spełniły swoje zadanie i już po chwili tłumaczyłam kto i jak jedzie przez rozłożone na ziemi drągi. Stopniowo zwiększałyśmy wysokość belek, najpierw jeden koniec, potem całość. Każdy z koni radził sobie dobrze i rzadko obijał o nie kopytami. Miały w sobie dużo energii i były świetnie nastawione na dzisiejszy trening. Po jakimś czasie miały po kolei zagalopować, paliły się do pracy i wszystko szło po myśli amazonek.  Rozgrzewka zakończyła się i przyszedł czas na trening właściwy.
- Ok, Moet, stacjonata, krzyżak, okser . Potem to samo Sparrow i na koniec Asgard.
Val skinęła głową i ruszyła galopem na przeszkodę, Mo trochę pędził, ale generalnie wyszło dobrze. Ładnie się wybił, lądowanie też ok. Pozostałe dwie  były dla niego bułką z masłem. W końcu to tylko 80 cm. Zakończył przejazd brykiem i potulnie dał się odwieść na drugi koniec hali. Wskazałam na Beatrice, która bez wahania spięła konia i miarowym tempem kierowała konia na stacjonatę. Wcześniej mówiłam jej co nieco o Owenie i wiedziała, że trzeba go dobrze pilnować co też robiła przy każdej przeszkodzie. Poklepała go i zjechała na ścianę by zrobić miejsce swojej bliźniaczce. Elzilda siedziała w pełnym siadzie uważając by fiord się nie rozpędzał. W idealnym momencie pochyliła się i bez kłopotów przeskoczyła przeszkodę. Kolejne poszły jej równie dobrze, chociaż jej półsiad pozostawiał wiele do życzenia. Powiedziałam jej żeby skupiła się na swojej postawie, ponieważ ten koń doskonale radzi sobie na parkurze i nie musi tak bardzo uważać na jego zachowanie. Erika i ja podwyższyłyśmy przeszkody do 95 cm i dodałyśmy dwie stacjonaty, które śmiało mogłyśmy nazwać szeregiem. Jeśli chodzi o kolejność, weszły one przed oksera. Dałam znak Valentine, że ona i Monet mogą zaczynać. Ogier był pewny siebie i bez najmniejszych wątpliwości parł do przodu. Amazonka musiała go ogarnąć przez co stacjonate pokonali dość nieciekawie, za to reszta przebiegła świetnie. Mo lubi skakać i podchodzi do tego ambitnie. Ma niezłą technikę i ruch, pod dobrym jeźdźcem potrafi wiele zdziałać. Uwielbiam oglądać go podczas przejazdów, wygląda niesamowicie! Przyszedł czas na Owena, który prezentował się równie dobrze  jak jego poprzednich, z tymże nie pilnowany potrafił zwiać na jedną ze stron. Beatrice wiedziała co robić i wspaniale pokierowała siwkiem. Sparrow szedł z optymistycznym nastawieniem i pokonał parkur wyjątkowo poprawnie. Kiedy Asgard wylądował po pierwszej przeszkodzie zauważyłam poprawę u jego amazonki. Pochwaliłam ją i bacznie obserwowałam aż do chwili zakończenia przejazdu. Było naprawdę dobrze, kiedy koncentrowała się na sobie miała nienaganną postawę, natomiast skupiając się na koniu wyglądała jak worek kartofli. Zwiększyłyśmy wysokość przeszkód do 110 cm.
- Dobra to już ostatnia tura. – powiedziałam. – Val, zapraszam.
Patrzyłam jak UFO robi woltę, bo Moet leci na złamanie karku, a potem oddaje dobry skok po czym spokojnym, ale i energicznym chodem porusza się po parkurze. Za każdym razem miał dobre wybicie i ładne ustawienie. Byłam z niego dumna, widać nasze treningi dużo mu dają. Kiedy skończyli pochwaliłam ich i poprosiłam Beatrice o ostatni przejazd. Wiedziała, że musi mocniej go trzymać i uważać by nie wyłamał. Koń był trochę niepokojony i kilka razy widziałam, że się zawahał jednak za każdym razem pokonywał przeszkodę bez strącania. Dopiero przy okserze uderzył kopytem o drąg, który spadł na ziemie. Asgard ruszył na stacjonate z postawionymi uszami i błyskiem w oku. Pierwsza przeszkoda – bezbłędnie, druga – zbyt wczesne wybicie, ale dobry skok, trzecia i czwarta – porządku, przy ostatniej nieco się zawahał, ale po drobnym impulsie od amazonki pokonał oksera.
- Dobrze.- pochwaliłam ją. – Pokłusujcie sobie chwilę, a potem stęp na luźnej wodzy.  Możecie sobie jeszcze porobić jakieś zwroty i cofania, ale nie dużo. Niech już sobie odpoczną.
Po 20 minutach wszystkie dziewczyny wyklepały konie i pozeskakiwały na ziemie. Wyprowadziłyśmy rumaki na myjkę, gdzie zdjęłyśmy sprzęt, po czym obmyłyśmy im kopytka. Ogierasy trafiły do swoich boksów na zasłużoną przerwę obiadową, a my uporałyśmy się z odniesieniem ekwipunku do siodlarni. Wymyłyśmy wędzidła, wypastowałyśmy siodła i ogłowia…

- Macie jeszcze 5 minut dziewczyny, także jeśli chcecie to idźcie nakarmić konie na pastwisku. Tylko nie wchodźcie za ogrodzenie ok? Jak was usłyszą to podejdą. – uśmiechnęłam się i wskazałam wiadro z kilkunastoma marchewkami. One oczywiście zaaprobowały mój pomysł i popędziły na zewnątrz. 

2 komentarze:

  1. Serdecznie zapraszamy na OPENING FEAST - SHADWELL PARK!
    Skoki oraz ujeżdżenie wszystkich klas!
    http://shadwell-park.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hubertus 2013 na Summer-Berry! Nie może Cię zabraknąć :)
    Summer-Berry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń