Moet II & Valentine
Sparrow's Owen & Beatrice
Son of Asgard & Elzilda
Kryta hala - Delicious Stable
Siedząc
na schodach czekałam na dwie dziewczynki zapisane na trening skokowy. Do pomocy
miałam Erikę, która miała pomagać w przekazywaniu poleceń, ponieważ mój
hiszpański kuleje. Chwilę później na parking wjechało czerwone auto, wysiadła z
niego postawna kobieta o surowym wyrazie twarzy i dwie rozchichotane
trzynastolatki będące bliźniaczkami z blond włosami i niebieskimi oczami.
Zastanawiałam się jakim cudem zdołam je odróżnić, kiedy trójka stanęła przede
mną czekając na oklaski.
- Dzień dobry! – Przywitałam się z uśmiechem wstając.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry… Wrócę po nie za dwie godziny. – mruknęła baba i pożegnawszy się z córkami wróciła do samochodu.
- Dobrze… - zaczęłam gdy zamrugałam oczami i starałam się zapomnieć o pani, która wiedziała czego od życia chce. – Jak macie na imię?
- Ja jestem Beatrice, a to Ezilda. – przedstawiła je jedna z nich.
- Mówcie mi Ruska, a koleżanka to Erika. Która z was lepiej jeździ? – zapytałam.
- Ja. – odpowiedziała Beatrice, więc kazałam jej przygotować sobie Sparrow’s Owena, a siostrze dałam Synka.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry… Wrócę po nie za dwie godziny. – mruknęła baba i pożegnawszy się z córkami wróciła do samochodu.
- Dobrze… - zaczęłam gdy zamrugałam oczami i starałam się zapomnieć o pani, która wiedziała czego od życia chce. – Jak macie na imię?
- Ja jestem Beatrice, a to Ezilda. – przedstawiła je jedna z nich.
- Mówcie mi Ruska, a koleżanka to Erika. Która z was lepiej jeździ? – zapytałam.
- Ja. – odpowiedziała Beatrice, więc kazałam jej przygotować sobie Sparrow’s Owena, a siostrze dałam Synka.
Każda z
sióstr zajęła się czyszczeniem, a potem ubieraniem swoich koni. W międzyczasie
przypałętała się Valentine pytając czy może wsiąść na Moeta. Uzgodniłyśmy, że
poskacze razem z dziewczynami, więc po 10 minutach wszystkie trzy ogiery
pojawiły się na krytej hali gdzie panował przyjemny chłodek.
- Stępujemy sobie, robimy wolty, zmiany kierunku,
zatrzymania… - powiedziałam i wraz z Eriką zajęłam się ustawianiem cavaletti.
Zerknęłam na amazonki, które radziły sobie doskonale, Asgad szedł złożony,
pozostałe dwa rumaki wciąż dogadywały się z jeźdźcami, ale były żwawe i chętne
do pracy. Wszystkie wykonywały proste figury by się porozciągać. Obserwowałam
je jakiś czas, w końcu poprosiłam o
zakłusowanie Moneta, następnie Sparrowa i w końcu Garda, jednak ostatni miał
truchtać w przeciwnym kierunku do reszty, która poruszała się w odległości
połowy hali. Wkrótce wszystkie trzy rumaki biegły sprężyście, dobrym tempem i w
poprawnym złożeniu. Synek wyglądał przeuroczo, Elzilda zaplotła mu na grzywce
warkoczyk, co dodawało mu urody.
- Zmiana kierunku przez pół woltę! – krzyknęłam po jakimś
czasie.
Kiedy przełamały pierwsze lody, dałam im wolną rękę w
doborze ćwiczeń w kłusie. Prosiłam tylko by robiły dużo przejść i mocno się
powyginały. Spełniły swoje zadanie i już po chwili tłumaczyłam kto i jak jedzie
przez rozłożone na ziemi drągi. Stopniowo zwiększałyśmy wysokość belek,
najpierw jeden koniec, potem całość. Każdy z koni radził sobie dobrze i rzadko
obijał o nie kopytami. Miały w sobie dużo energii i były świetnie nastawione na
dzisiejszy trening. Po jakimś czasie miały po kolei zagalopować, paliły się do
pracy i wszystko szło po myśli amazonek.
Rozgrzewka zakończyła się i przyszedł czas na trening właściwy.
- Ok, Moet, stacjonata, krzyżak, okser . Potem to samo
Sparrow i na koniec Asgard.
Val skinęła głową i ruszyła galopem na przeszkodę, Mo trochę
pędził, ale generalnie wyszło dobrze. Ładnie się wybił, lądowanie też ok.
Pozostałe dwie były dla niego bułką z
masłem. W końcu to tylko 80 cm. Zakończył przejazd brykiem i potulnie dał się
odwieść na drugi koniec hali. Wskazałam na Beatrice, która bez wahania spięła
konia i miarowym tempem kierowała konia na stacjonatę. Wcześniej mówiłam jej co
nieco o Owenie i wiedziała, że trzeba go dobrze pilnować co też robiła przy
każdej przeszkodzie. Poklepała go i zjechała na ścianę by zrobić miejsce swojej
bliźniaczce. Elzilda siedziała w pełnym siadzie uważając by fiord się nie
rozpędzał. W idealnym momencie pochyliła się i bez kłopotów przeskoczyła
przeszkodę. Kolejne poszły jej równie dobrze, chociaż jej półsiad pozostawiał
wiele do życzenia. Powiedziałam jej żeby skupiła się na swojej postawie,
ponieważ ten koń doskonale radzi sobie na parkurze i nie musi tak bardzo uważać
na jego zachowanie. Erika i ja podwyższyłyśmy przeszkody do 95 cm i dodałyśmy
dwie stacjonaty, które śmiało mogłyśmy nazwać szeregiem. Jeśli chodzi o
kolejność, weszły one przed oksera. Dałam znak Valentine, że ona i Monet mogą
zaczynać. Ogier był pewny siebie i bez najmniejszych wątpliwości parł do przodu.
Amazonka musiała go ogarnąć przez co stacjonate pokonali dość nieciekawie, za
to reszta przebiegła świetnie. Mo lubi skakać i podchodzi do tego ambitnie. Ma
niezłą technikę i ruch, pod dobrym jeźdźcem potrafi wiele zdziałać. Uwielbiam
oglądać go podczas przejazdów, wygląda niesamowicie! Przyszedł czas na Owena,
który prezentował się równie dobrze jak
jego poprzednich, z tymże nie pilnowany potrafił zwiać na jedną ze stron.
Beatrice wiedziała co robić i wspaniale pokierowała siwkiem. Sparrow szedł z
optymistycznym nastawieniem i pokonał parkur wyjątkowo poprawnie. Kiedy Asgard
wylądował po pierwszej przeszkodzie zauważyłam poprawę u jego amazonki.
Pochwaliłam ją i bacznie obserwowałam aż do chwili zakończenia przejazdu. Było
naprawdę dobrze, kiedy koncentrowała się na sobie miała nienaganną postawę,
natomiast skupiając się na koniu wyglądała jak worek kartofli. Zwiększyłyśmy
wysokość przeszkód do 110 cm.
- Dobra to już ostatnia tura. – powiedziałam. – Val,
zapraszam.
Patrzyłam jak UFO robi woltę, bo Moet leci na złamanie
karku, a potem oddaje dobry skok po czym spokojnym, ale i energicznym chodem
porusza się po parkurze. Za każdym razem miał dobre wybicie i ładne ustawienie.
Byłam z niego dumna, widać nasze treningi dużo mu dają. Kiedy skończyli
pochwaliłam ich i poprosiłam Beatrice o ostatni przejazd. Wiedziała, że musi
mocniej go trzymać i uważać by nie wyłamał. Koń był trochę niepokojony i kilka
razy widziałam, że się zawahał jednak za każdym razem pokonywał przeszkodę bez
strącania. Dopiero przy okserze uderzył kopytem o drąg, który spadł na ziemie.
Asgard ruszył na stacjonate z postawionymi uszami i błyskiem w oku. Pierwsza
przeszkoda – bezbłędnie, druga – zbyt wczesne wybicie, ale dobry skok, trzecia
i czwarta – porządku, przy ostatniej nieco się zawahał, ale po drobnym impulsie
od amazonki pokonał oksera.
- Dobrze.- pochwaliłam ją. – Pokłusujcie sobie chwilę, a
potem stęp na luźnej wodzy. Możecie sobie
jeszcze porobić jakieś zwroty i cofania, ale nie dużo. Niech już sobie
odpoczną.
Po 20 minutach wszystkie dziewczyny wyklepały konie i
pozeskakiwały na ziemie. Wyprowadziłyśmy rumaki na myjkę, gdzie zdjęłyśmy
sprzęt, po czym obmyłyśmy im kopytka. Ogierasy trafiły do swoich boksów na
zasłużoną przerwę obiadową, a my uporałyśmy się z odniesieniem ekwipunku do
siodlarni. Wymyłyśmy wędzidła, wypastowałyśmy siodła i ogłowia…
- Macie jeszcze 5 minut dziewczyny, także jeśli chcecie to
idźcie nakarmić konie na pastwisku. Tylko nie wchodźcie za ogrodzenie ok? Jak
was usłyszą to podejdą. – uśmiechnęłam się i wskazałam wiadro z kilkunastoma
marchewkami. One oczywiście zaaprobowały mój pomysł i popędziły na zewnątrz.
Serdecznie zapraszamy na OPENING FEAST - SHADWELL PARK!
OdpowiedzUsuńSkoki oraz ujeżdżenie wszystkich klas!
http://shadwell-park.blogspot.com
Hubertus 2013 na Summer-Berry! Nie może Cię zabraknąć :)
OdpowiedzUsuńSummer-Berry.blog.onet.pl